

„Amber” – Book Tour
Książka „Amber” trafiła do mnie dzięki Book Tourowi organizowanemu przez Literacki Świat Cyrysi.
Życie Amber Moretti zmienia się nie do poznania. Osierocona outsiderka, która przez całe życie zmagała się z koszmarami dzieciństwa, pragnie za wszelką cenę rozpocząć nowe życie jako studentka. Kiedy pojawia się na uniwersytecie po raz pierwszy, spotyka dwóch mężczyzn, najlepszych przyjaciół, którzy wnoszą do jej mrocznej egzystencji kolor, świeży powiew powietrza i światło.
Najpierw muszę wyjaśnić jak to u mnie jest z tymi erotykami. Wyszłam z założenia, że ich nie lubię, a mimo to co jakiś czas pojawia się recenzja nowego. Po co czytam jak nie lubię? Otóż ja je lubię tylko po prostu jeszcze nie trafiłam na odpowiedni. Po przeczytaniu pierwszego (nie będę rzucała tytułami) postanowiłam spróbować drugiego. Okazało się, że są do siebie bardzo podobne. Przewidywalne, o oklepanych zwrotach. Kiedy w trzeciej i czwartej książce historia się powtórzyła uznałam, że w tym temacie nie da się napisać niczego zaskakującego. A tu nagle pojawia się Amber Moretti i wszelkie teorie szlag trafia. Erotyk może być ambitny!
Amber nauczyła się być twarda. Musiała, żeby przetrwać. Jej start w życie należał do tych najcięższych, dlatego wybudowała wokół siebie gruby mur, który chroni ją przed wszelką krzywdą. Jak można się łatwo domyślić pewne pozornie błahe wydarzenie spowoduje wyrwę, która zacznie przepuszczać coraz więcej emocji.
Brock i Ryder są najlepszymi przyjaciółmi. Dzielą pasje i poglądy. Mają wspólne tajemnice, często te całkiem mroczne i choć są od siebie zupełnie różni posiadają takie samo uwielbienie ze strony kobiet (którymi notabene też się dzielą…). Jeden jest dżentelmenem w każdym calu, drugi typowym złym chłopcem. Dlaczego Amber nie może wyrzucić z myśli żadnego z nich? Dlaczego ku własnemu przerażeniu zakochuje się w obu?
Szablon książki jak ulał pasuje do gatunku New Adult. Zagubiona, skrzywdzona dziewczyna spotyka miłość, która leczy jej rany. Wszystko by pasowało gdyby nie fakt, że Amber zupełnie nie jest przeznaczona dla młodych czytelników. Książka przekroczyła próg erotyki, a ewidentne porno, jakie gości na stronach, przyprawiłoby o rumieńce samego pana Greya. I raczej nie można tego określić mianem „porno dla mamusiek”. Panowie – polecam spróbować.
To zupełnie coś innego niż książki „erotyczne”, które czytałam do tej pory. W Amber nie ma się wrażenia, że brniemy od aktu do aktu urozmaicając sobie czas jakimiś tam wstawkami. Tutaj fabuła nieerotyczna jest na równi ważna z tą pikantną i co bardzo istotne prowadzi nas przez bardzo ciekawą akcję.
Jakoś ciężko mi uwierzyć w miłości w tego typu książkach. Ich wadą jest szybkie przejście do rzeczy, a to raczej nie sprzyja romantycznym wzniesieniom. Amber ma ten sam mankament. Zbyt szybkie tempo od pierwszej strony sprawia, że pojęcie miłości trywializuje się. Nie da się poznać człowieka i zbudować z nim relacji jeśli za każdym razem omdlewamy z podniecenia na sam jego widok. Bohaterka niemiłosiernie mnie z tym irytowała, ale kiedy tylko zawiązały się wątki poboczne moje nastawienie uległo diametralnej zmianie.
Moim największym zaskoczeniem było wyważenie scen seksu. Nie znajdowaliśmy ich na każdej stronie i po każdym przecinku jak można by się spodziewać. Pojawiają sie dokładnie wtedy kiedy powinny i są tak różnorodne, że ani razu nie miałam wrażenia, że wałkuję coś w kółko i w kółko. O ile nie potrafiłam wyłapać chwili, w której bohaterowie zakochują się w sobie o tyle magnetyzm i iskrzenie aż tryskają spomiędzy stron.
Powieść bywa zaskakująco posępna i nieprzewidywalna. Mroczne porachunki Brocka i Rydera czy też retrospekcje w najstraszniejsze zakamarki dzieciństwa Amber zalewają czytelnika ponurym realizmem. Młodzi bohaterowie – studenci – starają się żyć adekwatnie do swojego wieku, a ich imprezy i rozmowy ze znajomymi świetnie kontrastują z tym co akurat dzieje się w ich psychice.
To, co mnie najbardziej denerwowało, to przedmiotowe traktowanie Amber przez obu panów ciągle prawiący jak bardzo jest dla nich ważna, oraz zachwyt samej Amber. Cieszyła się, że dbają o jej uczucia, podczas, kiedy była jak marionetka bezwolnie przerzucana z ręki do ręki. Ale tak jak pisałam nie kupuję ich miłości.
Wadą i zaletą jednocześnie był zastosowany język. Bardzo ładny, bardzo dbały i elegancki nie pasował mi do profilu grupy studentów. Brzmiał w kontraście z nimi sztucznie. Jest to jednak zwykłe czepialstwo, bo nijak zaważa na ogólnym odbiorze.
Polecam książkę jako coś, przynajmniej dla mnie, zupełnie odmiennego. Chętnie sięgnę po inne książki autorstwa McHugh, chociaż niezbyt szybko, bo erotyka choćby bardzo dobra, musi być odpowiednio dawkowana.
Pytanie dla tych, którzy przeczytali.
Jesteście w teamie Brocka, Rydera czy jednak bardziej zaawansowana trygonometria??
Raz uwolniona zazdrość nigdy nie pozwoli się ponownie okiełznać. Jej pragnienie zapomnienia bólu łamie wszelkie reguły. Zazdrość nie dba o żadne przeszkody. Niszczy wszystko, co stanie na jej drodze. Jest całkowitym przeciwieństwem wszelkich emocji, z jakimi się narodziliśmy.
Moja ocena 7/10
Książka została wydana nakładem wydawnictwa AKURAT.
Zapraszam do zapoznania się z regulaminem akcji.
I jak tu nie uwielbiać Book Tourów!