Anna gorzki smak miodu
Anna gorzki smak miodu
„Anna. Gorzki smak miodu” (t.4)

„Anna. Gorzki smak miodu” jest czwartym tomem cyklu: Wiek miłość, wiek nienawiści.

Kończy się wojna. Trzynastoletnia Elise von Hoffenberg mieszka wraz z rodziną ojca w Tilsti. Jako Niemcy cierpią głód i nędzę. Kiedy do miasta wkracza Armia Czerwona wszystko staje przerażająco trudne. Dziewczyna cudem unika tragicznego zajścia, a kiedy umiera żona jej ukochanego ojca musi uciekać i zaopiekować się młodszym rodzeństwem.

Przyjaciel oferuje jej pomoc. Wspólnie z Markusem ukrywają się w pobliskich lasach i ryzykują życie próbując zdobyć pożywienie. Otaczają opieką grupkę powojennych sierot, które bez ich pomocy czekałaby pewna śmierć. Wiedzą, że nie mogą się ukrywać w nieskończoność, potrzebują planu.
Elise skrywa sekret. Doskonale pamięta, że naprawdę ma na imię Anna, a przed wojną miała w Wilnie rodzinę, o której ojciec kazał jej zapomnieć. Musi się tam dostać i odnaleźć ciotkę Ester albo kogokolwiek innego z polskiej rodziny.

Wioletta Sawicka, opierając się o dzieje własnych przodków, stworzyła niezwykłą historię, opisującą dzieje polskiej rodziny z Kresów Wschodnich, które tom po tomie przestawały istnieć, mimo iż nie przestawały walczyć o swą polskość. Co warte podkreślenia, mimo wojen, okupacji i cierpienia wiara, nadzieja i miłość nie opuszczały polskich serc.

Jak pamiętamy z poprzedniego tomu (link) Anna zostaje siłą odebrana matce. Okrutny Klaus, zbrodniarz wojenny, ukazując sześcioletniej dziewczynce swoje drugie, łagodne i dobre oblicze, każe jej zapomnieć o rzekomo zmarłej matce, a rozpieszczana Anna nie ma powodów, żeby mu nie uwierzyć.
Maria jednak żyje. Co więcej poświęca każdą chwilę i wszelkie środki na odnalezienie córeczki. Mijają lata, a ona nie zapomina i nie traci nadziei. Wie, że jeszcze kiedyś spotka swoje dziecko.

Sytuacja, która zmusiła Annę do ucieczki już nawet nie wprawia w przerażenie. Ona dosłownie paraliżuje, wbijając głęboko w serce trujące ciernie. Przyznam, że zdarzyło mi się odkładać książkę, żeby móc się otrząsnąć, żeby nie dać się przytłoczyć beznadziei, pozwolić głowie na chwilową ucieczkę w kłamstwo.
To tylko fikcja literacka. To się nie zdarzyło.
Ale przecież wiem, że tak nie jest.
Niejednokrotnie rozmyślałam nad tym, czy da się podzielić zło na mniejsze i większe. Gorsze i lepsze. Czy bardziej dotkliwe było lodowate i wykalkulowane zło z rąk Niemców, czy może znacznie bardziej ekspresyjne zezwierzęcenie Rosjan. Choć zdaje się, że obraziłam zwierzęta.
Nie da się tego ocenić, podobnie jak nie da się wybrać lepszego zła.

Ale żeby nie było tak mrocznie obowiązkiem recenzenta oświadczam, że serce kwitnie wraz z powrotem do domu. Krzywdy nie znikną, niektóre rany nigdy się nie zagoją, okrutna prawda pogruchota i tak już złamane serce, ale przecież kiedy mamy u boku kogoś, kto o nas zawalczy nie może być aż tak źle. Zwłaszcza, że pomoc nadejdzie z najbardziej nieoczekiwanej strony.

Wojna nie ma zwycięzców. Nie inaczej jest w tej książce. Choć w końcu powinien nastąpić spokój dzieje się wręcz odwrotnie. Rodzina rozpada się na kawałki, poraniony kraj nie potrafi nieść otuchy, nowo zawiązujące się rządy wcale nie mają na celu dobra obywateli. Każdy stara się jak najwięcej ugrać dla siebie i tylko nielicznym uda się odnaleźć jakąkolwiek pociechę w tym pozornym czasie pokoju.

Wioletta Sawicka bardzo sprawnie poprzeplatała wiele wątków historycznych i obyczajowych. Zaprowadziła bohaterów zarówno do piekła jak i nieba. Najpiękniejszego, jakie można było w tych trudnych czasach osiągnąć. Ogromna dawka sprzecznych emocji, empatii i znieczulicy, radości i smutku, poczucia beznadziei i nieśmiertelnej woli walki sprawiły, że nie da się zapomnieć ani jednej linijki tej pięknej książki.

Podsumowując:

Autorka znana z powieści obyczajowych, dramatów i licznych wątków romantycznych napisała wielką sagę historyczną. I jest zdaje się literackim królem Midasem, bo wszystko czego się dotyka zamienia w złoto.
Na usta pchają się liczne dziękczynne i pochwalne frazy, jednak wszystkie wydają się zbyt błahe, jeśli zestawić je z pięknem ostojańskich łąk, magią ostatnich dobrych chwil, etosem walki i wytrwałości, braterstwem i hartem ducha w najczarniejszych chwilach. Potęgą rodziny.
Polecam!

Moja ocena: 8/10

„- Cośmy się tu przeżyli od Ruskich, Niemców i Litwinów, to jednego życia nie starczy, by o tym opowiedzieć albo zapomnieć. – Janinka wytarła pełne łez oczy. – Męczeńskie te nasze Kresy. W naszej krwi utopione, tak że i przebaczenie być nie może, bo nie można takich zbrodni przebaczyć.
– Czemu ludzie ludziom robią takie straszne rzeczy? – zapytała Anna, której dobry nastrój rozpłynął się w jednej chwili.
– Bo w ludziach jest więcej nienawiści – odparła Maria, doszedłszy do siebie. – Ale nie wolno zapomnieć. Przeciwnie, trzeba o tym głośno mówić, nawet krzyczeć. Ku przestrodze”.

Agencja Reklamy Arte Studio