

„Charles Bukowski. Wspomnienia Scarlet”
Wiele można powiedzieć na temat Charlesa Bukowskiego. Wnioskując po tym co pisał, po tym jak zachowywał się na spotkaniach autorskich i jak żył, można go nazywać skandalistą, wulgarnym gburem, który uwielbiał szokować. Są tacy, którzy twierdzą, że na jego życie i twórczość składały się dwa czynniki. Wóda i dziwki. Nikt jednak tak naprawdę nie wie jak to było naprawdę. Kim był prywatnie, jaki stosunek miał do ludzi ze swojego najbliższego otoczenia i czy kiedykolwiek czuł realną miłość.
Na te pytania może częściowo odpowiedzieć Pamela Wood, która spędziła u boku Bukowskiego dwa lata swojego życia. Życia w tamtym okresie bardzo intensywnego, pełnego alkoholu, narkotyków i, jak twierdzi, miłości.
Lata siedemdziesiąte w Los Angeles obfitowały w wolność kulturową. Było to miasto wiecznej imprezy, a dostęp do wszelkiej maści używek był ławy i powszechny. Dwudziestodwuletnia Pamela i jej przyjaciółka Georgia młodo zostały matkami, ale nie przywiązywały do tego zbyt wielkiej wagi. Zostawiając dzieci z kim tylko się da prowadziły niezwykle intensywne życie towarzyskie. Georgia dilowała, a Pamela regularnie korzystała z jej asortymentu. Kiedy w amoku imprezy postanowiły poznać obrastającego sławą Charlesa Bukowskiego Pamela nie sądziła, że między nią, a dwa razy starszym mężczyzną dojdzie do zaciśnięcia relacji.
Bukowski mieszkał w małym bungalowie przy jednej z dosyć obskurnych ulic miasta. To tam miał samotnię, w której stworzył najgłośniejsze dzieła. W tym wiele wierszy i prozy na cześć Scarlet, bądź o Tammie. Takie pseudonimy nadał Pameli. Kobieta spędziła u jego boku prawdopodobnie najbardziej pijany okres swojego życia, kiedy utrzymywała się z zasiłku, zaniedbywała córkę i oddawała się bez opanowania nałogom. Czy robiła cokolwiek w pełni świadomie? Czy można w przypadku ich związku mówić o jakiejkolwiek miłości? Nie sądzę, co więcej szczerze w to wątpię. Byli sobie wzajemnie pijackimi majakami. Alkoholik i narkomanka doskonale odnaleźli się w swoim towarzystwie.
Mimo że Pamela po latach osiągnęła w końcu sukces w życiu prywatnym i zawodowym, co sugeruje pewną dozę inteligencji, jej pamiętnik jest spisywany wyjątkowo prostym językiem. Kobieta jest zupełnie ślepa na swój styl życia i momentami brzmi, jakby była dumna z tego, że była na niezłym haju lub wypiła zbyt dużo alkoholu. Mówi bez skrępowania i poczucia winy o tym, że tygodniami nie widziała siedmioletniej córki. Czas ten poświęcała na libacje i seks z pięćdziesięciopięcioletnim mężczyzną. Otwiera nam to jednak pewną furtkę.
Kiedy Bukowski był trzeźwy (co oznaczało mniej niż sześć piw), jego maniery były nienaganne.
Niewielu widziało Bukowskiego w tak prywatnych, nawet intymnych chwilach. Chwilach fascynacji, słabości i szału twórczego. Pamela opowiada jak się zachowywał względem niej, o jego chronicznej zazdrości i atakach wściekłości, kiedy wypił zbyt dużo. Dowiadujemy się o głębi jego alkoholizmu i muskamy trudne dzieciństwo. Bywał czuły i troskliwy, bywał agresywny i niekontrolowany. Pisał o niej peany, żeby za chwilę oczernić w najpodlejszy sposób. Obydwoje cechowało pewne szaleństwo i zupełny brak poczucia realizmu.
Na ile można wierzyć słowom Pameli? Jak dobrze pamięta wydarzenia z pijackiej i zaćpanej młodości? W jakim stopniu wybiela siebie i oczernia Bukowskiego, który napisał o niej niejedno gorzkie słowo? Sama przyznała, że ostatecznie to on miał dosyć jej i jej wiecznej fazy. Przygoda, jaką było bycie w związku z połowę młodszą kobietą, okazała się go przerastać. Czy to miłość, czy zwykły sentyment, jaki obydwoje do siebie czuli? Ja tego nie kupuję.
Podsumowując:
Jeśli chcecie zajrzeć pod podszewkę Bukowskiego, takiego, jakim zapamiętała go Pamela, to szczerze zachęcam do książki. Ze względu na lekkość czyta się w mgnieniu oka, ukazuje zarówno blaski jak i cienie tego kontrowersyjnego artysty. Widzimy w jaki sposób tworzył, jak bardzo bał się spotkań z fanami i co napełniało go natchnieniem. Nie wiem na ile jest to ciekawa książka dla prawdziwych pasjonatów Bukowskiego, dla mnie, która zna go jedynie z kilku wierszy, była fajnym doświadczeniem.
Moja ocena: 6/10
Pierwsze, co robił po obudzeniu, to wymiotował. Zajmowało mu to jakieś dziesięć minut, po czym kierował się do kuchni, wypijał piwo i próbował utrzymać je w żołądku. Zwykle mu się nie udawało i wracał do łazienki je zwrócić. Po czym znów szedł do kuchni i pił następne piwo. Jeśli miał szczęście, tym razem powstrzymywał wymioty i dzień mógł się rozpocząć.