

„Czas goryczy” (t.3)
„Czas goryczy” jest trzecim tomem cyklu: Jaśminowa saga.
Końcówka lat 60-tych. Polska śledzi wydarzenia marcowe i przepowiada ich konsekwencje. Siostry Jaśmińskie gromadzą się przy łożu Antoniego. Nestor rodu żegna się z rodziną. Ktoś kto widział dwie wojny, jedną straszniejszą od drugiej, może przypuszczać, że widział już wszystko. Nie wie, że nadciąga trzecia. Tym razem państwo napadnie na swój fundament, na obywateli.
Bohaterki tomu pierwszego i drugiego same stają się nestorkami. Stasia chce przeżyć spokojną starość u boku ukochanego Josepha, a Katarzyna oddaje serce książkom. Przynajmniej do momentu, w którym poruszy je ktoś inny.
W tomie „Czas goryczy” główne skrzypce należą do pokolenia młodszego. Do dorosłych dzieci i wnuków przeżywających swoje młodzieńcze problemy. Tak bardzo inne niż problemy dzisiejszej młodzieży.
Książka jest solidnie zbudowana na kanwie historycznej, a tytuł doskonale to odzwierciedla. Okres PRL-u był z perspektywy czasu wypełniony walką o zwykłą codzienność, o podstawowe dobra i spokój, który przecież w powojennym kraju powinien być szczególnie celebrowany. I tą drogą karty powieści naprawdę wypełnione są staraniami i goryczą płynącą z niemożności rozwinięcia skrzydeł, z braku perspektyw i marazmu.
Powyższy tekst może wskazywać na książkę pełną porażek i smutku. Na szczęście całość ratują jej bohaterowie. Ludzie pełni pasji, energii i charyzmy. Pogubieni w swojej rzeczywistości, ale nieustannie szukający właściwej drogi. Żyjący zupełnie normalnym życiem, ale tak barwni, że spokojnie można im powierzyć fabułę powieści.
Mocno zarysowane wątki feministyczne i homofobiczne są ciekawym i rzadkim zabiegiem, jeśli chodzi o książki opisujące tę epokę w dziejach naszego kraju. Są nienachalne, ale podkreślone i bardzo istotne, bo ważą na losach bohaterów.
To pod wieloma względami książka bardzo trudna. Opisuje coś, co każdego dnia oglądamy dookoła nas, czego być może sami doświadczamy. Ludzi stających się ofiarami systemu, upadających i nie zawsze mających siłę się podnieść. Napisana jest jednak w sposób, który daje nadzieję i w stylu nie pozwalającym jej odłożyć. Koniec każdego rozdziału rozpala ciekawość kolejnego. Dynamiczna zmiana perspektyw, z jakich przedstawiany jest ciąg fabularny bardzo urozmaica opowieść, ponieważ każdy rozdział należy do innego bohatera.
Jedyną słabą stroną, jaką wyłapałam jest motyw klątwy rodzinnej. Do tej pory największą magią całego cyklu była nadludzka siła płynąca z rodziny, z miłości. A ten mistyczny wątek jakoś zupełnie mi nie leżał w jednej ze zdecydowanie bardziej realistycznych książek, jakie czytałam. Ale to tylko jeden wątek z naprawdę wielu, jakie porusza autorka.
Podsumowując:
Przepiękna powieść, której siłę stanowi każdy pojedynczy element. Opisywane miejsce, bohaterowie, wątki historyczne i pokrętne ludzkie losy. „Czas goryczy” jest przepięknym zwieńczeniem trylogii. Trylogii, w której tak bardzo fakty poprzeplatane zostały fikcją, że Jaśmińscy zdają się być prawdziwymi postaciami. Przywiązujemy się do nich, przeżywamy ich troski i radości, cierpimy i cieszymy się razem z nimi. Niezwykłe ciepło i dobro, jakim naznaczone są ich charaktery kontrastuje z ich wielką siłą charakterów.
Przepiękna saga!
Moja ocena: 9/10
„Ludzie rzeczy traktują jak coś, co można wyrzucić i kupić nowe, ale przecież przedmioty są znakiem naszych czasów i uczą nas historii”.