

„Wszystko czego wam nie powiedziałam”
Co zrobić, kiedy ktoś, kogo się kochało nad życie, nagle znika?
Znaleźć odpowiedź na podstawowe pytanie: dlaczego?
To właśnie musi rozgryźć rodzina Lee. Kiedy ich ukochana siostra i córka pewnego dnia zostaje znaleziona na dnie jeziora natychmiast pojawia się pytanie: dlaczego? Jak to się stało? Kto jej to zrobił? Potworny ból, niezrozumienie i pustka niemal doprowadzają do rozpadu. Poznajemy kolejno każdego z członków azjatycko-amerykańskiej familii i powoli, krok po kroku, dochodzimy do odpowiedzi.
Rodzina Lee wiedzie pozornie monotonne, bardzo spokojne życie w niewielkim miasteczku w Ohio. James jest profesorem, Marilyn zajmuje się domem, a trójka dzieci dorasta w tej łagodnej, przyjaznej atmosferze, wykształcając swoje marzenia i ambicje.
Czy aby na pewno?
Lydia, oczko w głowie rodziców, niespodziewanie umiera, a pięknie rysowany obrazek wzajemnej miłości, wsparcia i oddania rozsypuje się w drobny pył. James coraz bardziej odsuwa się od rodziny panicznie szukając ulgi w bólu, Marilyn uświadamia sobie jak bezwartościowe było jej dotychczasowe życie, Nathan marzy już tylko o wyjechaniu na studia i jedynie mała Hannah nie jest zaślepiona własną osobą.
Książka jest fantastycznie życiowa i ma w sobie naturalną lekkość, która bez względu na tematykę porwie każdego czytelnika. Przewijają się wątki niedowartościowania, niespełnienia, potrzeba akceptacji, pragnienie bliskości i miłości, wszelkiej maści ambicje, lęki i bunt, wywołany życiem na pokaz i chęcią wyzwolenia się z narzuconych ograniczeń.
Szczerze powiedziawszy był moment, w którym bałam się czytać dalej. Bałam się, że książka odkryje fragment mnie, którego nie chce obnażać sama przed sobą. Jest niesamowicie wnikliwa, a bohaterowie występujący na kartach są stuprocentowo ludzcy. Z jednej strony słabi i pełni wad, ale z drugiej wręcz niezniszczalni. Czytając biografię Celeste Ng dowiedziałam się, że dorastała w rodzinie naukowców. Zgadzałoby się to z książkowym wzorcem, gdzie James i Marilyn byli doskonali z nauk ścisłych, a dzieci szły ich śladem. Zaczęłam się zastanawiać czy czasami autorka w czasie tworzenia powieści nie inspirowała się własnymi doświadczeniami. Wydaje się wręcz nieprawdopodobnym nakreślić tak emocjonalny i wielowarstwowy obraz bazując jedynie na wyobraźni i z góry przepraszam, jeśli umniejszyłam tym talentowi Ng.
To niezwykle subtelnie i delikatnie napisana powieść, rozbierająca ludzką naturę na najdrobniejsze elementy i składająca ją na nowo. W zasadzie można powiedzieć, że działa jak dobry psycholog. Delikatną rozmową i pozornie błahymi pytaniami obnażając lęki, frustracje i życiowe zawody, wskazując gdzie tak naprawdę leży problem i gdzie trzeba zadziałać, żeby go zlikwidować. Ukazuje jak krucha jest ludzka psychika i jaką drogę musi przejść człowiek, żeby w końcu zobaczyć to co oczywiste. Początkowo nie mamy pojęcia z czego wynikają zachowania członków rodziny Lee. Skąd się biorą ich myśli i reakcje na wydarzenia. Z czasem autorka wyjaśnia wszystko w taki sposób, że czytelnik samodzielnie może wyciągnąć wnioski i poprowadzić swoją własną analizę. Osobiście odebrałam wszystko z ogromną dozą wyrozumiałości, jako pewnego rodzaju lekcję, przestrogę czego absolutnie nie wolno się w życiu dopuszczać.
Świetnie skrojona fabuła, która trafia prosto do głowy i do serca. Ciężko się oderwać od czytania, paląca ciekawość jak dalej potoczą się poszczególne wątki nie pozwala odetchnąć aż do ostatniej strony. Serdecznie polecam jako lekturę mądrą, poruszającą niezwykle intymne sfery życia i dotykającą samego czytelnika w sposób, jaki każdy miłośnik książek kocha najbardziej.
Moja ocena: 8/10
Nie masz ochoty się uśmiechnąć? Co wtedy? Zmuś się do uśmiechu. Nie krytykuj, nie potępiaj, nie narzekaj.