dziewczyna rubensa
dziewczyna rubensa
„Dziewczyna Rubensa”

Monika i Iwo poznają się przypadkiem. Ona cicha, zamknięta w sobie, konserwatywnie wychowana i borykająca się z kompleksami nie może uwierzyć, że zainteresował się nią ktoś taki. Bogaty i przystojny mężczyzna nie może przecież być tak czuły i opiekuńczy. A jednak.
Ich bajka trwa w najlepsze. Nieskończenie cierpliwy wypełnia dziewczynę nową pewnością siebie. Pokazuje nowe emocje i otwiera świat miłości, o której do tej pory tylko śniła.
Niestety bajka ostatecznie okazuje się malowana złudnymi kolorami, a rzeczywistość uderza jak grom.

Kompletnie nie wiedziałam czego spodziewać się po książce. Opis sugerował raczej ciężki klimat, ale nic w tekście na to nie wskazywało. Coś się „kroiło”, coś nadciągało w miarę postępu fabuły. Miłość i zgoda wypełniały jednak całą przestrzeń pomiędzy bohaterami, co zupełnie dezorientowało.

Książka jest niewątpliwie erotykiem, choć pierwszy raz spotykam się z taką konwencją, gdzie motyw seksu stanowi jakby uzupełnienie właściwej treści. Choć upodobania Iwo są klarowne początkowo trochę gmatwa sprawę jego zamiłowanie do zadawania bólu. Rozumiem, że autorka chciała pokazać różne oblicza upodobań, jednak uważam, że to było za dużo wszystkiego jak na jednego bohatera.

Niestety to była książka zupełnie nie w moim guście. Spróbuję przedstawić dlaczego mimo wszystko prezentowała sobą ważne wartości. Jeśli jednak znacie mój gust i w jakiś sposób Wasz się z nim pokrywa, nie mogę Wam polecić tej pozycji.

„Dziewczyna Rubensa” porusza niszę przemocy, o której się wiele nie mówi, a jeśli to często w drwiącym, szyderczym kontekście. Przemocy psychicznej wyniszczającej jej ofiarę i doprowadzającej ją do zupełnego uzależnienia od partnera, utraty zdrowia, a nawet życia. Dramatu człowieka. Wielkie brawa dla autorki za brak jakiejkolwiek oceny, to trudne, dla wielu niemożliwe. Przedstawiono jedynie czyjąś sytuację, bez rozstrzygania o winie i karze. O czym mowa? Nie będę tego zdradzała, bo stanowi to jakby clou wszystkich zabiegów autorki. Ale zdecydowanie warto się nad tym pochylić.

Co więc poszło nie tak? Piszę tu jedynie o własnych odczuciach i własnej perspektywie. Rozumiem „rutynę postępowania” według której książka została napisana, wiem, że właśnie tak opisani ludzie są najbardziej podatni na psychiczny wyzysk, ale zaczynając od podstaw:

Po pierwsze nie znoszę bohaterów typu Iwo. Prostackich. Inaczej nie potrafię tego ująć, ale to wszystko co on uważał za w jakiś sposób męskie i zabawne, i czym zaślepiona Monika tak bardzo się zachwycała było po prostu prostackie, niekulturalne i płytkie. Czy tłumaczą to problemy psychiczne? Może w jakimś stopniu, ale dlaczego w takim razie Monice nie dało to do myślenia?

Po drugie nie trawię takiej ilości lukru i dziecinności. Takiej piękniutkiej miłości ubranej we wszystkie kolorki wiosennych kwiatuszków. Skręcało mi żołądek, kiedy czytałam o poduszeczkach, kołderkach, czekoladkach i trzymaniu za rączki. Gdyby chodziło o pierwszą fazę zakochania nastolatków – ujdzie. Jeśli chodzi o ludzi dorosłych to nie wiem kto z tej dwójki okazał się bardziej infantylny dając się ponieść takiej sytuacji.

Po trzecie pomiędzy kluczowymi scenami nie działo się wiele. Dużo opowiadań, dużo retrospekcji, według mnie krążenie wokół nieistotnych faktów. Monotonnie. Iwo nie przeżył niczego więcej niż każdy przeciętny człowiek. A nawet przeżył mniej, bo wychowywał się we wpływowej, zamożnej rodzinie. To po prostu do mnie nie trafiło. Nic mnie tu nie poruszyło, nic nie sprawiło, żebym teraz krzyknęła: bierzcie i czytajcie!

Podsumowując:

To pozycja w jakiś sposób bardzo ważna, choć zupełnie odbiega od mojego gustu. Wpływa na to jednak bardzo specyficzny styl pisarski. Według mnie monotonny, krążący wokół zupełnej zwyczajności. Być może ktoś z Was sięgnie głębiej i zobaczy więcej. Historia Moniki wstrząsa. Najbardziej fakt, że przebudziła się, kiedy było już tuż tuż od tragedii. A może i tragedia się wydarzyła, nie nastąpiło tylko ostateczne.

Tym razem ani nie zniechęcam ani nie zachęcam.

Moja ocena 5/10

„Nie zapytał, dlaczego nie bawi się z innymi. Praca i dom. Pewnie kościół w niedzielę. I czytanie, bo powiedziała, że lubi. Życie przeciekające przez palce, z życiem innych zamiast własnego”.

Agencja Reklamy Arte Studio