

„Gwiazdy fortuny” (t.1)
Sasha Riggs maluje niesamowite obrazy, pełne dziwacznych postaci i koszmarów, które dręczą ją w snach. Pod wpływem swoich wizji udaje się na grecką wyspę Korfu. Spotyka tu pięcioro młodych ludzi obdarzonych nadprzyrodzonymi zdolnościami. Muszą połączyć siły, by uratować świat przed zagrażającym mu niebezpieczeństwem.
Sasha próbuje walczyć ze swoim przeznaczeniem. Jej towarzysz, obdarzony czarnoksięską mocą Bran, pomaga dziewczynie uwierzyć w siebie i razem z pozostałą czwórką rozpoczynają poszukiwania gwiazdy ognia, ukrytej w podmorskiej jaskini. Tuż obok nich czai się jednak ktoś, kto uczyni wszystko, byle tylko im przeszkodzić. Rozpoczyna się wielka próba…
Norę Roberts czytałam ostatnio tak dawno, że nie potrafię Wam powiedzieć choćby w przybliżeniu kiedy. Sięgnęłam po nią robiąc sobie dokładnie taką niespodziankę jakie lubię sobie robić najbardziej. Wybrałam ją na chybił-trafił i nie czytając opisu zaczęłam czytać. Jaka byłam zdziwiona już od pierwszego rozdziału! A jaka zadowolona… Spodziewałam sie wszystkiego, ale nie takiego szalonego zmiksowania gatunków! Mamy przygodówkę fantasy (bardzo młodzieżową), mamy romans (zupełnie dorosły) i fantastyczny przewodnik po Korfu (to dla każdego).
Ten, który przepowiada przyszłość, nie kłamie. Kiedy znajdziemy trzy gwiazdy, musimy je zabrać z powrotem tam, gdzie zostały stworzone.
Największą tajemnicą takiego miksu jest odpowiednie dobranie składników i ich proporcji. Pani Roberts jest mistrzynią literackiego kucharzenia (przynajmniej jeśli chodzi o tę książkę), bo to co wyszło z jej powieści jest nieprawdopodobnie urzekające.
Przede wszystkim Korfu. Poza Cejrowskim jeszcze żaden autor mi tak przekonująco nie wymalował krajobrazu danego miejsca słowem. Spomiędzy stron dosłownie zionął powiew cytrusów i morskiej bryzy, a w wyobraźni rozchodził się smaczek beztroskich, egzotycznych wakacji.
Bohaterów poznajemy stopniowo. Każdy z nich wchodzi w swoją rolę dosyć przebojowo i od razu zaznacza, że nie zamierza odgrywać roli drugoplanowej. Bardzo szybko poznajemy aż sześciu głównych bohaterów, choć w części pierwszej wyraźnie wyróżniona jest Sasha z darem jasnowidzenia. Natłok wydarzeń i postaci zupełnie nie przytłacza, bo każdy jest indywidualny i tak charakterystyczny, że nie ma takiej siły, żeby się zlał z tłem.
Szóstka wybranych do odnalezienia Gwiazd Fortuny musi się zmierzyć ze straszną wiedźmą Nerezzą. O ile ich pobudki są czyste i szlachetne to Nerezza potrzebuje gwiazd dla ich mocy, która pozwoli jej zapanować nad światami i sprowadzić na nie wieczną ciemność. I nie mamy tu do czynienia ze złą królową z bajki o Śnieżce. Nasi śmiałkowie szybko przekonują się, że intencje Nerezzy są jak najbardziej poważne. Jest okrutna, bezwzględna i upaja się rozlewem krwi, co przynosi nam naprawdę bezlitosne sceny walki.
Z upływem czasu obrońcy gwiazd stopniowo ujawniają moce jakie starali się zachować w tajemnicy z różnych przyczyn. I tu właśnie mamy najciekawszy miks, bo tak bogatej mieszanki mocy fantastycznych nie widziałam jeszcze nigdzie indziej. Nie będę Wam ich zdradzała, bo o ile części można się domyślić, to niektórzy naprawdę zaskakują. Ale gwarantuje, że rozrywka jest przednia, choć czasem przyprawiająca o wybuchy śmiechu.
Nora Roberts tworzy raczej dla kobiet i ta książka również zachowana jest w kobiecym klimacie. Sasha i Bran od pierwszych chwil są sobie przeznaczeni, a więź między budująca się między nimi jest z każdą stroną coraz solidniejsza. Jak wszyscy pozostali muszą się uporać z kwestią zaufania, ale romans, który się między nimi rodzi, przyprawia fabułę o mocny rumieniec.
Skończywszy lekturę czułam olbrzymi niedosyt i potrzebę natychmiastowego sięgnięcia po następną część. Niestety, ponieważ książka została wydana na początku kwietnia na kolejny tom przyjdzie nam poczekać pewnie do następnej wiosny. Dawno żadna pozycja nie przyniosła mi tak cudownej rozrywki. Zawarła tak wiele różnych emocji, często sobie przeciwstawnych, jak na przykład pewność siebie i paraliżujący strach. Jak miłość do jednej osoby i szczera nienawiść do innej. Najciekawszym zjawiskiem była przyjaźń nawiązująca się pomiędzy uczestnikami misji. Początkowa nieufność powoli przeobraża się w sympatię, a ta w silną więź. Potrzebę wzajemnego troszczenia się o siebie i oddanie nakłaniające do poświęceń.Walka z wiedźmą niejednokrotnie mogłaby skończyć się tragicznie, gdyby nie połączenie sił, wspomaganie się, wzajemne wypełnianie swoich słabych punktów. Z walki na walkę drużyna rosła w siłę, a siła ta pochodziła z współdziałania, które w sposób bardzo emocjonujący zostało pięknie przedstawione.
Polecam książkę bardzo gorąco, zwłaszcza na ciepłe wiosenne dni lub te jeszcze cieplejsze letnie. To rewelacyjna książka, idealna do czytania na plaży, w czasie wypoczynku. Jest napisana bardzo lekkim i jednocześnie dopracowanym stylem, który zaraża śmiechem, smutkiem i frasunkiem, jaki aktualnie przeżywają bohaterowie. Opowiada o wielkiej przyjaźni i wielkiej walce z ciemnością na tle zupełnie realnego współczesnego Korfu, co również stanowi fascynujący kontrast. Często tuż obok dreszczyku przygody czułam ciarki strachu. To jedna z tych książek, które jeśli damy im szansę wręcz kipią i zarażają swoim klimatem i emocjami. To cudowny pomysł na serię przygód, a pierwszy tom stanowi jej doskonały początek.
Moja ocena 8/10