„Jej wysokość P.”

Peyton jest najwyższą dziewczyną w szkole. Ma 180 cm. wzrostu i rozmiar stopy 45,5. Właściwie już przywykła do tego, że jest traktowana jak odmieniec. Prawie wszyscy, bez względu na wiek, zwracają uwagę na jej wygląd. A rówieśnicy bywają szczególnie okrutni. To dlatego Peyton godzi się na podjęcie zakładu. W ciągu roku szkolnego ma się umówić z chłopakiem na co najmniej trzy randki i iść z nim na bal maturalny. Komplikacja polega na tym, że chłopak musi mieć przynajmniej 192 cm wzrostu, a takich osobników w szkole jest zaledwie pięciu…

Bardzo dawno nie czytała niczego z gatunku new adult i przyznam, że stęskniłam się za nim. Jest on jednak ryzykowny, ponieważ autorki często przedkładają w takiej książce romans ponad wszystko inne. I wychodzi zwykły Harlequin, tyle, że dla młodzieży. Jak wypadła historia Wielkiej P? Czy zawiodła moje oczekiwania?

Peyton zostaje przedstawiona jako inteligentna dziewczyna z dużym poczuciem humoru i jeszcze większymi kompleksami. Od dziecka wyróżniała się od wszystkich innych dzieci i od dziecka była tematem kpin i żartów. Otoczyła się murem bezpieczeństwa, który wyjątkowo często znajdował się pod obstrzałem. Nauczyła się żyć w samotności i radzić sobie ze wszystkim. Ma jedną przyjaciółkę i nie stara się zabiegać o względy otoczenia. Nikomu poza Chloe nie opowiada i swoich planach i marzeniach. A są to bardzo ciekawe plany.
Sytuacja ulega zmianie, kiedy nowy chłopak w szkole, Jay, przychodzi jej z pomocą w wyjątkowo głupiej sytuacji. Pomaga jej utrzeć nosa najwredniejszej koleżance i robi to z wyraźną przyjemnością.

Sami przyznacie, że powyższy opis doskonale pasuje do lekkiego, zabawnego i niezobowiązującego emocjonalnie romansiku. Na szczęście książka okazała się dużo bardziej złożona niż wstęp na to wskazywał.
Przede wszystkim porusza temat kompleksów na punkcie wyglądu, będącymi zmorą nie tylko dzisiejszej młodzieży, ale chyba młodzieży od zarania dziejów. Tyle, że ta dzisiejsza prawdopodobnie ma większy kontakt z fałszywymi ideałami. Historia Peyton pokazuje ile jest w stanie zdziałać polubienie samego siebie.

Zaimponowałaś mi, dziewczyno. Zero wstydu, zero strachu! Szacun.

Początkowo myślałam, że sytuacja domowa bohaterki jest wątkiem pobocznym, ale okazał się on jedną z najistotniejszych dla niej samej spraw. Dziwne relacje z matką zaczęły się klarować w miarę upływu fabuły. Jak się okazało kompleksy Peyton z nielubieniem samej siebie wywodzą się nie tylko z wyglądu zewnętrznego, ale również szeregu tragedii, jakie spotkały ją, kiedy jeszcze była małą dziewczynką.
Kolejnym atutem jest obiekt westchnień dziewczyny, Jay. Odetchnęłam z prawdziwą ulgą, kiedy okazał się nie być kolejnym bad boyem. Nie znoszę tego typu. Jay, choć wysoki i diablo przystojny, to bardzo ułożony, zabawny chłopak z wielkimi pasjami. Ponieważ pokrywały się one częściowo z tym, co lubiła Peyton, rozwój ich relacji śledziło się z olbrzymią przyjemnością.

Przede wszystkim chwalę książkę za to, jak świetnie pokazuje różne typy młodych ludzi. Zarówno tych, którzy zachłysnęli się częściową dorosłością i zmarnowali ją już na starcie, jak i tych bardzo pozytywnych, ambitnych i serdecznych.

Napisana bardzo lekkim, choć nie błahym, stylem książka świetnie sprawdza się jako najczystsza rozrywka. Poczucie humoru bohaterów i ich indywidualne dziwactwa, sprawia, że są bardzo ludzcy i naprawdę ciężko nie zapałać do nich sympatią. Różnorodność fabularna wciąga, sprawiając, że zaczynamy przeżywać wszystkie sytuacje tak, jakbyśmy sami w nich uczestniczyli. Zarówno te zabawne, dramatyczne i romantyczne stają się częścią czegoś, co przeżywamy. Wątek romantyczny jest nienachalny, nieprzesłodzony i bardzo, bardzo uroczy. Książka dosłownie czyta się sama pozostawiając nas w wielu momentach w zaskakująco mocnym osłupieniu.
Polecam! Sama chętnie poznałabym inne tytuły, które wyszły spod pióra Joanne MacGregor.

Moja ocena: 7/10

Normalność była miła. Normalność była nijaka. Normalność była cholernie nudna. To nasze różnice, nasze odcienie szaleństwa sprawiały, że każde z nas było wyjątkowe, niepowtarzalne i fascynujące.

Agencja Reklamy Arte Studio