

„Mój największy błąd”
Do czego jest gotowa posunąć się zdesperowana kobieta?
Roz jest samotną matką, fizjoterapeutką, siostrą, przyjaciółką. I właśnie znalazła się w naprawdę rozpaczliwej sytuacji. Jej gabinet splajtował, niespłacone długi wciąż rosną, a teraz jeszcze będzie musiała wytłumaczyć synkowi, dlaczego ktoś zabrał im wszystkie meble. I nagle praktycznie obcy człowiek składa jej pewną propozycję. Za jedną wspólną noc zapłaci jej tyle, by mogła wreszcie wyjść z finansowego dołka. Roz musi podjąć ważną decyzję.
Każdy chyba zna lub słyszał o „Niemoralnej propozycji”, gdzie Demi Moore borykała się z podobnym dylematem. W zasadzie takim samym… Obie kobiety stanęły przed koniecznością złamania wszelkich zasad i pogwałcenia swojej godności, żeby zażegnać finansowe problemy. Wystarczy jedna noc z przystojnym, bogatym mężczyzną. Na tym jednak należy poprzestać porównywanie obu produkcji.
Książkę czytało się błyskawicznie. Mimo że momentami przytłaczała ilość fachowych terminów z zakresu fizjoterapii, jakich używała Roz, początek książki był naprawdę przyjemny. Poznanie bohaterki, wgłębienie się w jej problemy i zaznajomienie z otoczeniem nadają powieści całkiem fajny klimat. Roz dzieli się z nami całą masą przemyśleń z gatunku tych, które ma każdy, ale w życiu się do nich nie przyzna. Są bardzo bezpośrednie i całkiem prostolinijne (w dobrym znaczeniu). Urealniają bohaterkę, jako normalną kobietę z dużymi problemami, pozwalają nam się choć odrobinę wczuć w jej sytuację i stres jaki przeżywa.
Niestety ta dobra passa trwa do momentu aż Roz podejmuje decyzję. W blurbie czytamy, że autorka zaprasza nas do fascynującego świata seksu, szantażu i zbrodni… No i że to thriller… Już wszystko prostuję.
Łatwo się domyślić jaką decyzję podejmie Roz, prawda? Gdyby uniosła się godnością i odmówiła nie byłoby tematu. Albo z drugiej strony byłby dużo ciekawszy, bo urażona męska duma mogłaby dojść zdecydowanie dalej niż to, co powstało ostatecznie.
Roz decyduje się na noc ze Scottem. Podświadomie, a może zupełnie świadomie, czekamy na jej przebieg, ciekawi jak sprawy dalej się potoczą. Choć książka skierowana jest do kobiet myślę, że umysły mężczyzn skierowałyby się dokładnie w tę samą stronę. No i dostajemy… Przychodzi mi do głowy tylko wzruszyć ramionami i rozłożyć ręce. Licho! Dla czytelników, którzy nie lubią scen erotycznych – polecam.
Sprawa się komplikuje, kiedy Scott wcale nie chce poprzestać na tej jednej nocy. Właściwie dostaje małej obsesji na punkcie swojej płatnej kochanki.
Materiał na kobiecy thriller jak najbardziej dobry, tyle że wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Czym charakteryzuje się dreszczowiec? Jak nazwa wskazuje ma wywołać u czytelnika/widza dreszczyk. Nie wielkim bum, bo od tego są horrory, ale gęstym klimatem, napiętą atmosferą. Nawet jeśli ktoś pomyślałby, że książka dla kobiet powinna mieć ten klimat lżejszy, to jednak podkreślam, że powinna mieć przynajmniej jakiś. Według mnie Roz była zbyt bierna widząc co się dzieje, Scott zbyt ślamazarny i ciapowaty w tym co robił, a ogólnie ujęta historia zbyt toporna, żeby można się było w nią wczuć i należycie ją przeżyć. Osobiście podpinam książkę pod powieść obyczajową.
Nie przeciągając powiem wam, że jeśli książka wywołałaby odpowiednie emocje, byłam gotowa przełknąć tak bestialsko zużyty motyw sprzedania się w zamian za zasilenie domowego budżetu. Ale wszystko, słowo honoru, że wszystko, było bezlitośnie przewidywalne, docierające do granic absurdu. Finał miał nas zdaje się zaskoczyć, ale to też nie wyszło. Nic mi się tam nie dodawało, nic mi nie grało ze sobą. Rzadko piszę takie recenzje, ale co zrobić. Wyszło raczej miernie.
Moja ocena: 4/10