

„Nie powiesz nikomu?”
Nie będę umieszczała blurba, ponieważ nie zostałoby mi już nic do dodania 🙂
Wyobraźcie sobie zwyczajną, przeciętną, niczym się nie wyróżniającą dziewczynę. Ot taką potencjalną osobę, która mija Was na ulicy i nie zwracacie na nią najmniejszej uwagi. Taka własnie jest Emma. Emma jest również typową kobietą, czyli oceanem tajemnic. Ma z milion sekretów, o których nie wie absolutnie nikt. Jej chłopak nie wie, że jego pieszczoty łaskoczą ją, zamiast podniecać, jej przyjaciółka nie ma pojęcia, że Emma miała erotyczny sen, z nią w roli głównej, koleżanka z pracy nawet nie podejrzewa, że jej roślinka w akcie zemsty jest systematycznie podlewana sokiem pomarańczowym. Ponadto Emma wcale nie nosi rozmiaru trzydzieści sześć, a stringi wżynają jej się w tyłek! W podaniu o pracę zamieściła fałszywe informacje, jest chorobliwie zazdrosna o swoją kuzynkę i… I mogłabym tak wypisywać przez całą stronę. Emma swoimi sekretami mogłaby zapełnić wszystkie oceany świata!
Jest zdecydowana nigdy ich nikomu nie zdradzać, ale w czasie koszmarnego lotu samolotem, kiedy myśli, że za chwilę zginie, otwiera się przed zupełnie obcym człowiekiem. Opowiada mu WSZYSTKO, z najmniejszymi detalami (również o poszukiwaniu punktu g!!). Samolot, ku jej przerażeniu, bezpiecznie ląduje, a ona czym prędzej i jak najdalej ucieka. Aż do momentu, w którym następnego dnia spotyka nieznajomego, który okazuje się grubą rybą w jej firmie, książka jest zabawna i przewidywalna. Dalej, kiedy Jack odkrywa, że Emma jest wariatką z samolotu, a Emma odkrywa, że Jack jest szefem jej szefa (przypadek chce, że stara się o awans), sytuacja zupełnie wymyka się spod kontroli.
Nie da się przejść przez tę historię nie porównując jej do przygód Bridget Jones. Brytyjski humor (uwielbiam go), komedia pomyłek, bohaterka wystawiana na naprawdę krępujące próby, romans wiszący w powietrzu, przyjaciele rzucającymi z rękawa złotymi radami itp. Emma jest jednak o niebo mądrzejsza, delikatniejsza i ciekawsza od Bridget. Tak, wiem, obalam klasykę gatunku 🙂 Ale jestem o tym przekonana.
To fantastyczna komedia, od której nie byłam się w stanie oderwać, warcząc na każdego, kto mi przerwał. Gdybym miała oceniać lajta za rolę jaką spełnił, książka ta dostałaby dziesięć punktów. Twarz bolała mnie ze śmiechu, byłam wspaniale zrelaksowana, rozmarzona i nawet odrobinę poruszona, bo końcowe sceny były cieplutkie i pyszniutkie, jak świeże bułeczki 🙂 W zasadzie, w trakcie też trochę ich było i to zaważyło na fakcie, że jest to lekka, zabawna, ale jednak posiadająca jakieś wartości książka. Jaki morał z niej płynie? Że nawet najbardziej zawstydzające fakty z życia świadczą tylko o tym, jak ciekawym człowiekiem się jest. Idealna powierzchowność wcale nie musi być pociągająca! Just be yourself!!
Moja ocena: 8/10
Patula, dziękuję :* Świetna pozycja!
To jasne, że mam swoje tajemnice. Jak zresztą może być inaczej? Każdy ma kilka małych sekretów. To coś najzupełniej normalnego. Jestem przekonana, że nie mam ich więcej niż inni. I nie chodzi wcale o jakieś wielkie, wstrząsające tajemnice. Nic w rodzaju: ?prezydent planuje zbombardować Japonię i tylko Will Smith jest w stanie ocalić świat”. Chodzi mi po prostu o zwykłe, małe sekrety.