

„Ofiara dla Kusiciela” (t.3)
„Ofiara dla Kusiciela” jest trzecim tomem cyklu: Gabor Horthy.
Zaczęło się od obrazu. Natchniony artysta niderlandzki przyjął zlecenie od braci pochodzących z majętnego rodu. Bracia van der Heimowie wzbudzili jego niepokój, ale ich hojność bardzo szybko zniwelowała złe wrażenie. A później malowanie stało się zbyt wciągające…
Czterysta lat później węgierski specjalista od starożytnych wierzeń, Gabor Horthy, rusza tropem wyklętego artysty sprzed wieków, którego twórczość wzbudza coraz większy niepokój. Każdy kto zainteresował się jego historią ginie w niejasnych okolicznościach. Oczywiste powiązania z kultem Tego, Który Zastawia Sidła nie pozostawiają złudzeń. Gabor rusza śladem demona, a demon depcze mu bezustannie po piętach.
Mężczyzna czujący dominującą samotność nie spodziewa się ilu przyjaciół jest gotowych wyruszyć mu z pomocą.
Kiedy przeczytałam pierwszy tom tego cyklu: „Denar dla Szczurołapa” byłam zachwycona. Nie wierzyłam, że może powstać coś lepszego od tego miksu śmiertelnego niebezpieczeństwa i ekscytującej przygody. Ale myliłam się, bo „Ofiara dla Kusiciela” przebiła pierwszą część pod każdym względem.
Fabułę poznajemy z kilku perspektyw. Podążamy do Gdańska za holenderskimi naukowcami, poszukującymi informacji o tajemniczym Noviomagusie. Śledzimy Alexandra, specjalistę w temacie historii Niderlandów zwłaszcza Kompanii Wschodnioindyjskiej. Mężczyzna próbuje dojść do siebie po niejasnym dla niego samobójstwie przyjaciółki, badającej życiorys prawie nieznanego artysty. Wybieramy się z grupą rekonstrukcyjną na tajemniczą wyspę wielorybniczą. Aż w końcu widzimy całą prawdę oczami samego Gabora, żyjącego w ciągłej trasie. Gdziekolwiek się zatrzymuje wróg natychmiast wpada na jego ślad.
„Ofiara dla Kusiciela” jest najbardziej tajemniczą i mroczną powieścią, jaką czytałam. Nie stopniuje napięcia, nie ma odprężających wstawek. Gęsty mrok otacza czytelnika już w prologu i nie opuszcza aż do zakończenia. Czasami zamienia się z czarną grozę, kiedy wraz z grupą znajdujemy się na upiornej wyspie. Niebezpieczeństwo, którego nie da się ani uniknąć ani powstrzymać bezustannie dyszy gdzieś tuż za plecami.
Będę to powtarzała w nieskończoność, ale to już trzeci tom, w którym pozostaję pod ogromnym wrażeniem wiedzy, jaką autor, od lat badający historię i religię Bliskiego Wschodu, tak plastycznie wykorzystał do stworzenia tej historii. Czerpiąc z autentycznych wydarzeń, utworów i dzieł malarskich w pewnej chwili zatarł granicę między prawdą a mitem. Lawirujemy w autentycznych nazwiskach, istniejących legendach oglądając nadprzyrodzone zjawiska i łapiemy się na tym, że przestajemy odróżniać co rzeczywiście powstało, a co jest wymyślone na rzecz powieści.
Gabor Horthy jest bardzo ciekawym bohaterem literackim. Niepokorny awanturnik, mistrz muai thai, bezczelny i nie idący na ustępstwa, jest jednocześnie nieprzeciętnie inteligentny, opiekuńczy, uczuciowy i zdolny do największych poświęceń. Człowiek pełen sprzeczności, niebagatelny. Myślę, że każdy znajdzie w nim coś co polubi.
Liczni bohaterowie drugoplanowi, którzy mają mniejsze lub większe role do odegrania również stanowią bardzo silną stronę historii.
Fabuła pędzi konsekwentnie ku małej, przerażającej wyspie. A kiedy nasza drużyna avengersów na niej staje wstrzymujemy oddech. Bo na finale czeka sam Zammar Matuqabaru. A przy nim nie ma już szansy na najlichszy promień światła. Wszystko spowija smolista beznadzieja.
Czy byłam usatysfakcjonowana finalnym starciem? Nie potrafię zdecydować. Myślę nad tym od kilku dni i mimo, że było wręcz epicko, mam wrażenie, że coś zgrzyta. Choć może to dobrze, bo inaczej finał byłby zbyt przewidywalny. Rzadko pozostaję w takim niezdecydowaniu.
Podsumowując:
Absolutne mistrzostwo, jako pojedyncza pozycja, ale nie próbujcie jej czytać bez zapoznania się z poprzednimi tomami. To ściśle ze sobą związana całość, którą łączą liczne elementy fabularne i emocjonalne. A jeśli już przeczytacie dwie poprzednie części siłą rzeczy nie będę musiała nikogo zachęcać do poznania tej.
Mimo to zachęcam.
To najlepsza i najbardziej skondensowana pod każdym względem powieść Aleksandra Michalaka, która zabierze Was w orient, jakiego nie znacie i zakątki świata, które nigdy nie powinny być oglądane. Zobaczycie nasz Gdańska oczami historyka i posłuchacie legend jednocześnie fascynujących jak i mrożących krew w żyłach. I jestem bardzo ciekawa, w którym momencie zatrze Wam się granica pomiędzy faktami a niemożliwym.
Moja ocena: 9/10
„To, co się będzie działo, wyda wam się ohydne i makabryczne i będzie to makabra pokazana dokładnie w taki sposób, żeby was złamać, ale mimo to pamiętajcie, że to przypomina sen – i wasza reakcja może być inna niż w snach, gdzie nad niczym nie panujemy. Szukajcie każdej możliwości, żeby się temu oprzeć, żeby to pokonać, sięgajcie do wiedzy, wiary, wspomnień, marzeń, czegokolwiek, co może was ochronić”.