„Syrena”, tom I

Dla Vanessy i Justine Sands miały to być zwyczajne wakacje w miasteczku Winter Harbor, w towarzystwie braci Carmichaelów.
Jednak kiedy Justine wybiera się nad urwisko, by skakać do wody, a nazajutrz fale wyrzucają jej ciało na brzeg, Vanessa nie ma wątpliwości, że to coś więcej niż wypadek.
Całe nadbrzeżne miasteczko wpada w popłoch, kiedy następuje seria ponurych zdarzeń ? fale wyrzucają na brzeg ciała mężczyzn z twarzami zastygłymi w uśmiechu? Vanessa i Simon próbują ustalić, czy te wypadki mają cokolwiek wspólnego z Justine i Calebem. Ale to, co odkryje Vanessa, może oznaczać koniec jej wakacyjnej miłości, a może nawet życia?

Syreny, zachwycające swoją urodą, mitologiczne istoty, wabiące marynarzy pięknym śpiewem. Żaden mężczyzna nie mógł się im oprzeć i każdy jeden nie najlepiej na tym wychodził… Od jakiegoś czasu myśląc o syrenach mam w pamięci tylko jedną autorkę ( :* ), ale od dzisiaj do niedużego, bardzo zdolnego grona dołącza pani Rayburn!

Dwie siostry różne jak dzień i noc. Justine piękna, przykuwająca uwagę każdego przedstawiciela męskiego rodzaju, zabawna, odważna, przemiła i spontaniczna. Vanessa skromna i skryta, bojąca się absolutnie wszystkiego. Potwora pod łóżkiem, ciemności, głębi, wysokości, przestrzeni i zamknięcia. Nie wyobraża sobie ani jednego dnia bez siostry, która broni ją przed całym światem. I nagle Justine ginie, a ona nie jest w stanie uwierzyć, że jej śmierć była wypadkiem. W towarzystwie swojego wiernego przyjaciela Simona (którego brat był chłopakiem Justine) zaczynają węszyć i niemal od razu wszystko naprowadza ich na tajemniczą rodzinę Marchandów. Składa się z trzech pokoleń kobiet o srebrzystych oczach, a dookoła ani śladu spokrewnionego mężczyzny… Podejrzana sprawa!

„VANESSO… MOJA VANESSO… wyjdź, pokaż się, gdziekolwiek się schowałaś… „

Jeżeli chcecie się przenieść w letni, nadmorski klimat, to z całą pewnością ta książka Wam w tym pomoże. Czułam smak, zapach i dźwięk morza na każdej stronie. Autorka uplotła niezbyt skomplikowaną intrygę (lajt nie może być skomplikowany), ale wciągającą i pozwalającą się bawić domysłami. Wyraziste postaci, każda dużo wnosząca do fabuły, nikt nie przemknął się pod ścianą niezauważony. Wątek miłosny tak słodki, jak tylko może być pierwsza miłość, która nie ma zbyt wiele czasu na rozwinięcie skrzydeł. Magia pierwszego pocałunku, dotyku, pieszczoty. Wszystko na swoim miejscu 😉 Chwile grozy wyzwalały dreszczyk, ale nie przeciążały systemu, szybko znajdując ujście. Fajna, wartka fabuła przenosząca w inny świat i zapierającą przygodę. Brakowało mi tylko większego poczucia humoru, ale jak mniemam wyklucza się on z grozą. I jeśli chodzi o wątek fabularny, to kwestia matki Vanessy została jakoś zawieszona w powietrzu. Ale ponieważ przede mną jeszcze dwie części, wierzę, że wszystko się rozwiąże. No i jeszcze jedna wada. Za szybko się czyta!

Potem uciekasz. Bo jedyną rzeczą gorszą od tego, że jej nie ma, jest to, że ty nadal tu jesteś.

Nawet nie wiedziałam że to z tej książki pochodzi jeden z moich ulubionych cytatów! Kiedyś gdzieś go dostrzegłam i od razu zapamiętałam. Teraz czytam sobie Syrenę, a tu taka niespodzianka!

Najlepszy sposób na opanowanie lęku przed ciemnością to udawać, że jest naprawdę jasno.

Cóż mogę powiedzieć poza tym, że Kajjka doskonale zrozumiała definicję wakacyjnego lajtu? Co prawda nie czytałam Syreny na plaży, ale czytałam ją w różnych innych miejscach, na przykład w drodze samochodem itp. Bawiłam się świetnie, relaksowałam każdą stroną, nie zabrakło mi dreszczyku, nie zabrakło rozmarzonego wzdychania i uśmiechu. Żałuję tylko, że nie zabrałam jej na urlop, bo nadaje się absolutnie doskonale. Zachęcam serdecznie do czytania jako letnią odskocznię od świata realnego 😉
Ocena jako lajtu 10/10. Ocena zupełnie obiektywna:

Moja ocena: 7/10

– Kiedy się kocha tak bardzo – powiedział, obejmując mnie w pasie i delikatnie przyciągając do siebie – zrobi się wszystko, żeby zapewnić tej osobie bezpieczeństwo. Zrobi się wszystko, żeby zadbać o to, by była szczęśliwa.

Agencja Reklamy Arte Studio