„Szukając Alaski”

Miles, wyalienowany nastolatek, nie mogący się pochwalić ani jednym przyjacielem trafia do nowej szkoły. Pogodzony z życiową rolą outsidera nie liczy na zbyt wiele, aż poznaje Pułkownika, swojego współlokatora. Pułkownik zapoznaje go ze swoimi przyjaciółmi, wśród których znajduje się zjawiskowa Alaska Young.

Alaska nie trzyma się żadnych zasad, jest figlarna, nawet bezczelna, inteligentna i zabawna. Ma filozoficzne podejście do życia i chociaż jest to dosyć ponura filozofia wszyscy akceptują, że taka własnie jest Alaska.
Nowym przyjaciołom nie przeszkadza, że Miles jest potwornie chudy i że jego jedynym hobby jest zapamiętywanie ostatnich słów wielkich, znanych osób. Szybko przygarniają go do swojej paczki, a on szybko przyswaja ich zwyczaje. Niekoniecznie te dobre. Jego życie odwraca się o sto osiemdziesiąt stopni. Aż do chwili, w której prawdopodobnie chciałby cofnąć czas.

Muszę opowiedzieć całą historię. Jestem na urlopie, idę sobie na plaże i UPS! Nie zabrałam książki… Tak więc w tył zwrot, Empik niedaleko. Ponieważ prace Johna Greena elektryzowały mnie od dawna (podoba mi się ich szata graficzna), a akurat była całkiem korzystna wyprzedaż, pomyślałam „dlaczego nie?”. Oceny ma świetne, opinie wręcz wynoszą go pod niebiosa, młodzieżówki lubię. Wszystko przemawiało na tak. A tu jednak nie. W życiu się tak nie wynudziłam.

Gdyby ludzie byli deszczem, to ja byłbym mżawką, a ona huraganową ulewą.

Książka podzielona jest na dwie części: „Przed” i „Po”.

„Przed” przedstawia historię przyjaźni piątki nastolatków ich szkolne perypetie i prywatne problemy. Łamią wszystkie szkolne prawa paląc papierosy, pijąc alkohol i przebywając w pokojach dziewcząt po zmroku. W czasie tych wszystkich wykroczeń prowadzą ze sobą bardzo prywatne i otwarte jednocześnie rozmowy. O przeszłości, o tym co ich gnębi, co cieszy, czego się boją. Największą zagadkę stanowi Alaska. Piękna i pełna życiowej werwy, pewna siebie i wiecznie uśmiechnięta dziewczyna, która nosi w sobie straszny smutek. Obozem przeciwnym są dzieciaki z bogatych domów. Nie mają jednak szans z kreatywnością naszej piątki.
Pierwsza część wynudziła mnie tak strasznie, że nie miałam większych nadziei na drugą. Rozmowy wcale nie były ciekawe, wybryki nie śmieszyły ani trochę, a Alaska irytowała mnie nieziemsko. Starała się być tajemnicza, ale tu tkwił jej problem. Starała się, nie była. Widać było każdy jej wysiłek, żeby zaimponować chłopcom. Miles był dziwny. Niezdecydowany. Raz stworzony na cielaczka, podporządkowującego się woli silniejszych, raz bystrego i całkiem fajnego chłopaka. Jedynie Pułkownik od początku do końca był sobą. No i na koniec fabuła, którą wszyscy mają za zaskakującą, według mnie była tak przewidywalna, że kiedy pierwsza cześć się skończyła jak się skończyła, pomyślałam sobie „no nareszcie!”. Ulżyło mi, że w końcu przestanie być budowane to sztuczne napięcie.

Część druga „Po” była już nieco lepsza. Widać, że Green lepiej czuje się w dramacie niż w lekkiej historyjce, więc pościg za prawdą był nawet interesujący. Powoli odkrywane fakty i rozwiewane tajemnice wciągnęły mnie do tego stopnia, że nawet dałam radę się wyłączyć, pochłaniając ten fragment na jeden raz. Na plus działa również to, że chłopcy zbliżają się do rozwikłania zagadki, ale odpowiedź pozostaje w domyśle, a Alaska ostatecznie pozostaje tajemniczą tajemnicą.

Książka w zamiarze miała być o gwałtownym przeskoku z dziecięcej beztroski do dorosłości. Niestety było to zbyt grubymi nićmi szyte.

Nie mam zbyt wiele do napisania na temat tej książki, nie wiem nawet pod jaki gatunek ją podpiąć. New Adult opowiada o dzieciakach rozprawiających się z dorosłymi problemami. Tutaj problemy były dostosowane do wieku, więc chyba lit. młodzieżowa musi wystarczyć.
Jestem gotowa na krytykę. Zbeształam historię uwielbianą przez miliony. To chyba pierwsza książka, w której nie polubiłam żadnego z bohaterów. Do pana Greena się nie zniechęcam, rzucając to na karb debiutu. Mam nadzieję, że jego pozostałe powieści będą bardziej spójne, bohaterowie lepiej osadzeni, a akcja mniej przewidywalna. Bo o ile czytałam już kilka książek, w których przewidywalność była atutem, tutaj zwyczajnie zanudzała i ujmowała naturalności. I nie wiem co miał na celu pisząc tak przygnębiającą młodzieżówkę. Nawet te wesołe momenty naznaczone są cieniem, świadomością, że kiedy dobrniemy do końca odliczania wydarzy się straszna rzecz. Przez to już od pierwszej strony ponura aura bierze nas we władanie i nie puszcza aż do końca. Bez iskierki nadziei, bez morału… Nie polecam tego żadnemu nastolatkowi. Jedynym ciekawym i cokolwiek wnoszącym do powieśc wątkiem są wykłady z religii świata i ich filozofii. Są bardzo ciekawe, chociaż nie sposób na nich zbudować całości.

Moja ocena 3/10

Po tym wszystkim ciągle wydaje mi się, że jedyne wyjście to proste i szybkie wyjście – ale wybieram labirynt. Labirynt jest do bani, ale i tak go wybieram.



autor John Green
tytuł oryginału Looking for Alaska
wydawnictwo Bukowy Las
data wydania 9 października 2013
ISBN 9788362478934
liczba stron 320
gatunek literatura młodzieżowa


 

Agencja Reklamy Arte Studio