

„Uwikłana”
Zuza Wilk walczy z traumą po tajemniczym zniknięciu siostry, o które obwinia samą siebie. Tymczasem zdobywa coraz większe uznanie jako poetka. Prezentując swoje wiersze na Instagramie ma coraz więcej obserwatorów ceniących jej sposób wyrażania emocji. Postanawia wyprowadzić się z chłopakiem do niewielkiej miejscowości, gdzie otoczona ciszą i kojącą naturą chce tworzyć i odzyskać równowagę. Jako współlokatora będą mieli bliźniaka Michała – Juliusza, oraz stałego bywalca domu – Liwię – dawną przyjaciółkę chłopaków. Nie spodziewa się w co została uwikłana.
Raczej zamknięta w sobie Zuza nie do końca odnajduje się w nowym domu. Wielkim i pełnym ciemnych kątów. Zwłaszcza, że ktoś nie daje jej spokoju. Nowy, występujący pod pseudonimem obserwator jej konta, zupełnie jasno oznajmia, że wie co się stało w noc, w której zniknęła jej siostra.
Domestic noir, to dla mnie bardzo ekscytujący gatunek, ponieważ mimo zamkniętej przestrzeni i ograniczonej liczby postaci ma ogromne pole do użycia wyobraźni. Jest również wymagający dla autora, ponieważ musi uatrakcyjnić akcję dziejącą się (w tym przypadku) w raptem kilku pomieszczeniach jednego domu.
Zuza jest typową duszą artystyczną. Wrażliwa i raczej wycofana często ucieka do swojego wnętrza analizując emocje. Niewielu jest w stanie przebić się przez jej mocno introwertyczną skorupę. Udaje się to Michałowi.
Podobnie jak ona jest instagramerem, który swoim lifestylem podbija publiczność. I choć jest przeciwieństwem swojej dziewczyny doskonale ją rozumie. Podchodzi do jej problemu empatycznie i stara się pomóc.
Dlatego też młodzi przeprowadzają się do ukrytego w lesie domu po rodzicach Michała i Juliusza, licząc, że taka zmiana dobrze im zrobi. Niestety dosyć szybko Zuza przekonuje się, że coś jest nie tak. I nie tylko instagramowy stalker ją niepokoi. Coś jest nie tak w domu, do którego się przeprowadziła, a Juliusz i współpracująca z nim Liwia wprawiają ją w coraz większą konsternację. Zuza stara się być czujna, ale sytuacja zupełnie wymyka jej się spod kontroli.
Jestem pełna uznania dla książki „Uwikłana” jako pozycji tak niewiarygodnie lekkiej i mrocznej jednocześnie. Choć klimat można było kroić nożem, a niebezpieczeństwo pełzło po kręgosłupie nie byłam się w stanie oderwać, pochłaniając ją dosłownie w kilka godzin. Autorka wyciągnęła sto procent możliwości starego domu i grasującego psychopaty. Stworzyła cudowny, stopniowo narastający psychodeliczny nastrój. Strach stał się niemal fizyczny. Nieuchronność tragedii i fakt, że nie dało się rozróżnić co jest prawdą, a co omamem, bardzo podkręcały wrażenia.
Rewelacyjna kreacja bohaterów, czwórki współlokatorów. Rewelacyjny przestrzał psychologiczny każdego z nich. Analizując wszystko po zakończeniu czytania uznałam, że oni po prostu nie mogli inaczej reagować i się zachowywać. To nadało tym większy realizm, wpędzając nas wraz z Zuzą w niezłą klaustrofobię miejsca i wydarzeń.
Podsumowując:
Autorka nie bez przyczyny nazwana została królową domestic noire. Powtórzę się, ale nie dałoby się lepiej ugryźć tego tematu. To taka nieodkładalna historia, którą śmiało możemy pochłonąć w jeden, dwa wieczory. Pokazuje świat zupełnie realny, który jednak wymyka się spod wszelkiej kontroli i wyrywa z rzeczywistości. Zasnuwa mgłą dezorientacji. Jakby koszmar wyrwał się nocy i stał się faktem.
Bardzo rzadko oceniam wysoko krótkie, jednotomowe książki. Tym bardziej zwracam na nią waszą uwagę.
Moja ocena: 8/10
„Zatraciłam się jeszcze bardziej w wierszach. Zanurzałam się w swoim wewnętrznym świecie, czasem czułam, jakbym zbroiła się na niepewną przyszłość”.