vir
vir
„VIR”

Anna to młoda kobieta, która stawia pierwsze kroki w jednej z warszawskich korporacji. Nieoczekiwanie zostaje obciążona odpowiedzialnością za duży projekt, a jej brak umiejętności zdaje się nie przeszkadzać kierownictwu. Tymczasem jej życie prywatne nie jest usłane różami. Mężczyzna, z którym się spotyka okazuje się zbyt kochliwy. Kumulacja stresu powoduje nieodpartą chęć rozładowania go wszelkimi możliwymi sposobami. Anna oddaje się zdecydowanie radośniejszej stronie życia.

Książka jest na wskroś współczesna i opisuje wydarzenia bardzo realistyczne. Nie jest trudno wyobrazić sobie, że sytuacje występujące w niej mogły się odbyć w prawdziwym życiu. I o ile cenię tego typu powieść, to niestety ta pozycja była zupełnie sprzeczna z moimi upodobaniami.

Przede wszystkim należy wspomnieć, że nie jestem fanką osób pokroju Anny. Czy to w prawdziwym życiu, czy w książce unikam takich typów. Ludzi z dozą inteligencji, bystrych i zaradnych, którzy nie mają dla siebie szacunku. W pewnej chwili zaczęłam się zastanawiać nad podłożem psychologicznym takiego zachowania. Dziewczyny teoretycznie na poziomie, której nie do końca przeszkadza zaniedbanie samej siebie i swojego otoczenia, i odbywanie stosunków z przypadkowymi mężczyznami dla czystej rozrywki. W mojej wyobraźni powstał obraz brudaski żyjącej dla kolejnych wrażeń. Nie potrafiłam nijak jej zrozumieć.

Anna odnosi zaskakujące sukcesy w trudnej i mozolnej pracy. Daje radę stawić czoła wyzwaniu, które powinno być powierzone dużo bardziej doświadczonym pracownikom. Nie ma to jednak żadnego wpływu na poczucie własnej wartości kobiety, które jest bardzo kulejącym aspektem jej osobowości. Myśli o sobie w złych kategoriach i zupełnie się nie lubi. Lepi swoje życie z coraz bardziej niechlubnych sytuacji i nie widzi w tym niczego złego.

Uważam się za osobę o dużej i bogatej wyobraźni, a w literaturze cenię właśnie to, że potrafi tę moją wyobraźnie stymulować. „Vir” nie dokonał tego w ani jednym fragmencie. Co więcej moja wyobraźnia powoli obumierała przy dosadnych opisach. Były nieprzyjemne i nieestetyczne. Nie tylko liczne sceny seksu odarte z jakiejkolwiek sensualności. Lubię erotyzm powieści, ale to, co pojawiło się w książce było po prostu brzydkie i po czasie nużąco niesmaczne. Zaczęłam omijać pseudo pikantne sceny. Również fragmenty życia Anny jakie podglądamy są kompletnie nieskrępowane jakimkolwiek poczuciem wstydu czy też przebłysku myśli. Upija się z przypadkowymi osobami, zwraca gdzie popadnie, uprawia seks podkreślając swoją nieświeżość. Na równi z obowiązkami zawodowymi koncentruje się na kolejnych imprezach. To było złe.

Jedynym atutem tej książki jest jej całkiem przyzwoite poczucie humoru. Choć nieco wulgarne pomogło mi ją przeczytać. Rozumiem, że celem było ukazanie rozwianych złudzeń. Każdy z nas doświadczył zapewne rozczarowania, kiedy się okazało, że nasze marzenia niekoniecznie znajdują odzwierciedlenie w realiach. Na szczęście nie każdy z nas się z tego powodu stoczył moralnie.

Lubię, kiedy poznana lektura pozostawia po sobie jakiś dobry posmak. Niesie ze sobą lekcję, bo nawet najbardziej szalone i zabawne historie mogą je przekazywać. „Vir” nie ma w sobie niczego takiego. I uważam, że jest dosyć odważny w dobie walki kobiet o ich prawa, bo pokazuje przypadek zupełnie destrukcyjny względem samej siebie. Kobietę otoczoną jej własnym brudem, która sprząta nieświeże majtki i zapleśniałe jedzenie przed wizytą kolejnego kochanka. Która świadomie czy też nie wybiera dla siebie gorsze opcje, bo są wygodniejsze. Nie dostrzega oczywistego, bo musiałaby połączyć fakty.

To coś zupełnie nie dla mnie, dlatego też nie polecam jej i Wam.

Moja ocena: 2/10

Agencja Reklamy Arte Studio