

„W krainie kolibrów”
Latem 1863 roku Anna i Viktoria zaprzyjaźniają się na statku do Buenos Aires – ówczesnej ziemi obiecanej dla tysięcy Europejczyków. Młode kobiety dzieli prawie wszystko. Zakochana Viktoria płynie do swego męża Humberto, syna bogatego plantatora. Nie martwi się o swój los, rozkoszuje się luksusową podróżą, śmieje się głośno i odważnie patrzy życiu w oczy. Anna jest służącą – ma dołączyć do bliskich, którzy już od roku mieszkają w Argentynie. Jej serce wypełnia obawa przed nieznanym.
W odległym kraju, z którym obie kobiety wiążą wielkie nadzieje, ich drogi z początku się rozchodzą. Przyszłość Viktorii będzie pełna zaskoczeń, Annę zaś czekają złe wieści…
„W krainie kolibrów” to pierwszy tom żywiołowo opowiedzianej sagi rozgrywającej się na tle zapierającej dech argentyńskiej panoramy. Sofia Caspari zabierze Cię w podróż pełną dramatycznych zwrotów akcji, barwnych postaci i namiętnych historii miłosnych.
Od czasów „Spotkamy sie pod drzewem ombu” Santy Montefiore uwielbiam Argentynę i bezkresną pampę. Dlatego też sięgnęłam po Sagę argentyńską w nadziei na powrót w te dzikie, zwodnicze i przepiękne tereny dające takie pole dla wyobraźni autorów.
Książkę rozpoczynamy od wyprawy statkiem z Niemiec do Argentyny. Rejs jak można przypuszczać jest długi i męczący i to właśnie jego trakcie zawiązują się wątki fabularne. To tutaj spotykają się dwie główne bohaterki: Anna, mieszkająca w kajucie pod pokładem w drodze po lepsze życie i Viktoria z wyższych sfer płynąca ku świetlanej przyszłości. Tutaj pojawia się część postaci drugoplanowych. Julius oczarowany Anną i kilku rzezimieszków, którzy w swoim czasie nieźle namieszają. Ich drogi splatają się na pokładzie statku i choć wiele sie wydarzy, przeżyją dużo dobrego i złego, ponowne spotkanie zaważy n dalszej przyszłości.
Anna spojrzała przez bulaj, z którego roztaczał się rozmyty widok na morze. Argentyna, Kraina Srebra – czy to nie brzmi jak obietnica? Ale co się za nią kryje? Co ta ziemia naprawdę im przyniesie?
Buenos Aires w roku 1863 nie jest tak barwne i egzotyczne jak obecnie. Dzielnice willowe olśniewają swoim bogactwem i wystawnością, ale obszary nie przeznaczone dla bogaczy straszą brudem, nędzą i szczurami swobodnie spacerującymi pomiędzy przechodniami. W takich właśnie warunkach przychodzi żyć Annie. Po dołączeniu do najbliższych odkrywa, że nowa kraina wcale nie jest mlekiem i miodem płynąca jak wszyscy zakładali.
Viktoria przybywa na plantację swojego męża i ją również czeka niemałe zaskoczenie, kiedy ??????? jest zupełnie zależny od woli matki i nie ma ani grama szacunku ze strony ojca. W pewnej chwili dochodzi do wniosku, że jej ukochany mąż jest zupełnie obcym człowiekiem.
Książka Montefiore jest jedną z moich ulubionych powieści więc automatycznie przyrównałam do niej „W krainie kolibrów”. Caspari funduje nam wspaniałą podróż przez Argentynę, w której spędziła dużo czasu i którą pokochała. Widać, że mocno zagłębiła sie w historię i obyczaje tego dzikiego kraju i dzięki temu umieściła w książce wiele bardzo wiarygodnych i malowniczych smaczków dotyczących kuchni, ówczesnej mody, pewnej etykiety obowiązującej damy jak również wiele ciemnych i ponurych faktów odnośnie gangów grasujących na ulicach. Jest to bowiem niesamowicie wielobarwna i wielowątkowa powieść. Odnajdziemy w niej wątki romantyczne, subtelną erotykę, niezły kryminał i mocno poruszające dramaty. Bardzo podobały mi sie opisy lokalnej ludności, a zwłaszcza ponurych i niebezpiecznych gaúcho i lokalnych Indian.
Czego mi zbrakło? Był rozmach, były wielkie emocje, ale zabrakło odrobiny epickości, która wyrwałaby serce, co tak bardzo lubię i porzuciła mnie w łzawym rozmemłaniu. Nie wzdycham z zachwytem, kiedy patrzę wstecz na odbytą lekturę. Drażniły mnie też postacie, które zostały napisane wyjątkowo szablonowo i schematycznie. Nikt nie zaskakiwał idąc równiutko obraną ścieżką i przez to książka okazała sie dosyć przewidywalna i w efekcie monotonna.
Doceniam wielki wysiłek włożony w zebranie materiałów do napisania takiej powieści i z czystej ciekawości będę kontynuowała serię, ale pierwsza część nieszczególnie przypadła mi do gustu. Pomysł świetny, przygotowanie doskonałe natomiast samo wykonanie troszkę siadło przez tą jednostajność postaci. Niemniej polecam dla każdego fana tego południowoamerykańskiego kraju, ponieważ można wraz z nią łyknąć całą masę historii i kultury Argentyny.
Jaka jest Wasza opinia na temat tej głośnej sagi?
Moja ocena 6/10
Tym, którzy mają, będzie jeszcze dodane, a tym, którzy nie mają, zabiorą i to, co mają.