

„Weneckie lato”
Czy miasto może być kluczem do szczęścia?
Addolorata Martinelli wie, że powinna być szczęśliwa. Teoretycznie ma wszystko, czego do szczęścia potrzeba: męża, dziecko i ukochaną pracę w restauracji przejętej po ojcu. W domu nie wszystko układa się jednak tak, jak powinno, a kiedy za sprawą nieprzychylnego krytyka kulinarnego ostatni filar jej świata zaczyna się chwiać, siostra namawia ją na wakacje… w Wenecji.
Addolorata, jadąc do Wenecji, postanawia, że stworzy listę dziesięciu rzeczy, które mogą jej dać w życiu szczęście. Krótki pobyt przedłuża się na całe lato, a ona poznaje na miejscu nowych ludzi i buduje nowe życie, naznaczone nową pasją. Czy zrezygnuje z tego wszystkiego, gdy lato dobiegnie końca?
Książkę czytałam jeszcze latem, ale jakoś tak wyszło, że nie udało mi się jej zrecenzować aż do tej pory. Nie ma tego złego, bo kiedy zakrada się zima niejeden z was chętnie skorzysta z odskoczni jaką jest lato w pięknej Wenecji!
Książka autorstwa Nicky Pellegrino jest na wskroś przesycona włoskim klimatem. Nic dziwnego jeśli przeczytać nazwisko autorki. Mimo że po ślubie przeprowadziła się do ojczyzny męża – Nowej Zelandii – jej korzenie wywodzą się właśnie z tego wesołego i soczystego kraju.
Dolly ucieka od męża, od dziecka i obowiązków do Włoch. Chociaż opornie, bez pewności czy postępuje słusznie ucieka od frustracji i zawodu jakie sprawiło jej życie. Niby spełniła w nim wszystkie swoje marzenia, niby wszystko ułożyło się jak tego pragnęła, ale jedno zdarzenie uświadomiło jej, że już od dawna nie czuje pasji w tym co robi. Wypaliła się.
Dociera do Wenecji, gdzie wynajmuje byle jakie lokum i egzystuje z dnia na dzień zastanawiając się, co dalej. Po co tak właściwie tu przyjechała i jak miałoby jej to pomóc. Sytuacja zmienia się diametralnie, kiedy poznaje Coco. Starszą i co najmniej ekscentryczną wielbicielkę mody. Kobieta swoim ciekawym podejściem pomaga jej wyrwać małą dziurę w skorupie, przez którą Addolorata zaczyna dostrzegać otaczający ją świat.
Każdy się zmienia, zmieniają się marzenia. Definicja szczęścia nie jest ciągle taka sama.
Z rozmachem typowym dla Włoszki autorka przeprowadza nas przez najciaśniejsze przesmyki Wenecji, jej niezliczone kanały i rozmach barwnych imprez. Daje pozna miasto od jego najlepszej strony. Wspaniałe punkty kulinarne, ociekające kolorami tkaniny, słodkie, urzekające serenady, impulsywni w swoim romantyzmie Włosi, stylowe salony i restauracje, celebrowanie najbardziej prozaicznych codziennych rutyn, majestatyczna architektura i historia, i w końcu romans w tle. Czy też może na tle – tych wszystkich wspaniałości. I tutaj coś zupełnie zaskakującego. Bohaterka drugoplanowa stała się dla mnie nieporównywalnie ciekawszą postacią od tej głównej.
Dolly codziennie poznaje nowe osoby, które pomagają jej się otworzyć, zerknąć za siebie i odkryć co robiła nie tak. Że w codziennej gonitwie zatraciła siebie, swoją duszę i pasję. Zgubiła smak życia. Kobieta w pewnym momencie uświadamia sobie, że dawno tak bardzo nie czuła, że żyje.
I mimo że poszukiwanie siebie jest jakby wątkiem przewodnim powieści mnie zafascynowała Coco. Staruszka stała się sąsiadką i przyjaciółką Dolly, a ja tylko czekałam na chwilę, kiedy w końcu pojawi się po raz kolejny. Prawdziwa dama z weneckich salonów, żyjąca przeszłością, ubierająca się tak wyraziście, że mimo mocno podeszłego wieku zwraca na siebie uwagę wszystkich przechodniów i nadal opędzająca się od adoratorów, dała Dolly mocną szkołę szczęścia. Z każdym rozdziałem coraz bardziej odsłania się tajemnica jej młodości, aż w końcu przy wielkim finale w oku zakręciła się łezka. Bo przecież wieka tragiczna miłość na tle romantycznych Włoch, to coś, co lubimy szczególnie mocno.
Chociaż książka zapewne nie zrewolucjonizuje waszego życia – polecam. Jest to bardzo ciepła, lekka i przyjemna powieść o tym jak nie zgubić szczęścia. Jak odnaleźć swój cel w życiu i nie zmarnować danego nam potencjału. Romantyczna, pełna sekretów i ociekająca włoskim temperamentem przeniesie nas w letnie, przesycone zapachami wieczory, gdzie gondolierzy snują swoje pieśni, a płomienny romans czeka za każdym rogiem.
Jeśli jesteście miłośnikami włoskich klimatów, fascynujących historii i tych zarówno większych jak i mniejszych miłości, na pewno będziecie się dobrze bawili przy tej słonecznej, bardzo pozytywnej powieści.
Przeszłości nie da się zmienić, błędów nie da się cofnąć. Mogę tylko żyć dalej. Iść dalej przed siebie i dalej się starać. Nikt z nas nie może więcej zrobić.
Moja ocena 6/10