

„Wojna i miłość” (t.1)
Katarzyna i Igor
Jest rok 1913. Polska nie istnieje na mapach. Kraj rozerwany przez zaborców powoli zapomina o swojej narodowości. Andrzej Jaxa-Rawecki, senior rodu, były powstaniec, w czasie Wigilii opowiada dzieciom i wnukom o niegdysiejszym kraju, o powstaniu, w którym brał udział i o sensie walki o niepodległość. Ze zgrozą odkrywa, że jego własne dzieci nie przekazują dalej polskiego dziedzictwa. Nie ma pojęcia, że przyjdzie mu dożyć wybuchu wojny o niepodległość, w której te dzieci będą traciły własne dzieci. W której jego wnuki z uśmiechem popatrzą w oczy śmierci, a słowa dziadka dźwięczeć im będą w uszach.
Katarzyna, młoda polska szlachcianka, zakochuje się bez pamięci w Igorze, carskim dragonie. Spotykają się po kryjomu, ponieważ rodzina nie zgadza się, żeby dziewczyna poślubiła zaborcę. Ojciec Igora, rosyjski generał, również wyraża zdecydowany sprzeciw mariażowi. Zakochani jednak postanawiają walczyć o swoje szczęście i pobrać się potajemnie. Szyki krzyżuje im wymarsz oddziału Igora na front. Wybucha wojna, która nazywać będą wielką.
Jak już chyba wiadomo wszystkim obserwatorom bloga, w każdej miłosnej historii narysowanej na kanwie wojennej zawieruchy doszukuję się kolejnego „Jeźdźca miedzianego”. Tym razem jednak sytuacja zupełnie się odwróciła. „Wojna i miłość” to historia wojennego pogorzeliska z wielką miłością w tle. W tej powieści główną bohaterką jest I wojna światowa.
Jolanta Maria Kaleta jest historyczką i politologiem. Baza do napisania takiej powieści powstała więc z jej wiedzy, zamiłowania i fantazji do umiejscowienia fikcyjnych bohaterów w przerażająco rzeczywistym scenariuszu. Co więcej nakłoniła ich do zagrania ramię w ramię z postaciami historycznymi takimi jak Józef Piłsudski, czy Grigorji Rasputin. Jest to książka inspirowana miłością pradziadków męża autorki, co nadaje wszystkiemu jeszcze bardziej niesamowitego wymiaru. Czy jest to jednak książka o wielkiej miłości?
Poniekąd tak, ale nie o takiej miłości, o jakiej myślimy. Już na początku, kiedy autorka nie za bardzo pozwala nam się zakochać ani w Igorze, ani w Katarzynie, nie pozwala się ponieść ich namiętności, wiadomo, że żadna epicka sceneria z ich udziałem nie powstanie. To związek jakich wiele w czasie wojny i wkrótce mamy się utwierdzić w tym przekonaniu. Pierwszy tom „Wojny i miłości” mówi przede wszystkim o gigantycznej miłości do ojczyzny, która w opisywanym okresie była jedynie opowieścią zasłyszaną przy rodzinnym stole. Jest to miłość bezwarunkowa, pełna męstwa. Miłość okrutna, zbierająca krwawe żniwo. Miłość cierpliwa, dająca niezachwianą wiarę w lepsze jutro, a później lepsze kiedyś. Miłość epicka, pozwalająca przeprowadzić najbardziej beznadziejne szturmy.
Ulokowanie w powieści postaci historycznych dodało jej na przekór niesamowitości. Nagle w szeregi bohaterów wchodzi Józef Piłsudski, który tworzy legiony, który przychodzi do okopów wspierać swoich żołnierzy. Widzimy jak Mościcki podrywa do walki pułk ułanów, siejący postrach na polu walki swoją zręcznością i szybkością działania. Z pierwszego rzędu oglądamy zamach na życie świętego starca, widzimy jak Rasputin niknie w wodach lodowatej rzeki. Wydarzenia historyczne, jakie mamy możliwość oglądać jako element fabuły zachodzą nam w pamięć nieporównywalnie lepiej niż niejedna lekcja historii.
– Odtąd nie ma ani strzelców, ani drużyniaków – Komendant zaczął wówczas cichym głosem, gdy umilkły wszelkie szmery. – Wszyscy, co tu jesteście zebrani, jesteście żołnierzami polskimi. Znoszę wszelkie odznaki specjalnych grup. Jedynym waszym znakiem jest odtąd orzeł biały.
Ta napisana z nieprawdopodobnym rozmachem, powieść polskiej autorki powinna wejść do kanonu lektur i pokazać, że historia może być porywająca, może zapierać dech, może fascynować. Że to nie zbiór dat i wydarzeń, a ludzie i emocje. Książka nie jest romansem, choć kilka romantycznych losów zostało w niej zapisanych. Udowadnia wręcz, że w wojnie nie ma krzty romantyzmu.
Prowadzi jednocześnie wątki kilku bohaterów na różnych szczeblach społecznych. Żołnierzy i ich dowódców, matek oczekujących wieści o synach, prostych sanitariuszek, bezsilnych lekarzy, wiejskich chłopów i wielkich panów. Życie każdego z nich obraca się w gruzy. Jest tego ogrom wiedzy i wydarzeń i w tym całym ogromie nie pojawia się żaden błąd logiczny.
Czy istnieje w takim razie jakaś wada?
Przeciągnięte zakończenie. Traciłam cierpliwość, kiedy autorka odwlekała w nieskończoność to, co nieuniknione. Nagle zaleta przekuła się w coś, co mnie irytowało. Wyjątkowa szczegółowość, kwiecistość opisów scen i lokacji zaczęła drażnić. Moment finalny kazał na siebie czekać o jakieś sto storn za długo.
Autorka miała również przez całą książkę tendencję do spoilerowania samej siebie. Zdania typu: „Jeszcze nie wiedziała, że zginie od kuli”, „Nie przypuszczał, że jednak odważy się to zrobić”, występowały praktycznie w każdym rozdziale niszcząc jakikolwiek efekt zaskoczenia.
Podsumowując:
Mimo że oczekiwałam romansu na tle wojny, a otrzymałam wojnę z romansem w tle, nie czuję się ani trochę zawiedziona. Jestem wręcz bardzo pozytywnie zaskoczona tym, jak ciekawie można opisać działania bojowe, żołnierskiego ducha i wolę przetrwania. Zachęcam Was do niezrażania się tematyką i grubością, bo lektura przeciąga nas przez wszystkie ważniejsze wydarzenia, bitwy i decyzje I wojny światowej ze zręcznością historii od podstaw wymyślonych. Z ogromną ciekawością będę wypatrywać kolejnego tomu.
Moja ocena: 8/10
Zdołała przywyknąć, że toczy się wojna, nawet przestała się zastanawiać, kiedy ona się skończy, jak to wielu czyniło. Wojna stała się dla niej tak powszednia jak chleb, a może nawet bardziej, bo bywały momenty, że tego chleba brakowało, wojna zaś była zawsze i wszędzie, o każdej porze dnia i nocy.