„Zimowa miłość”

Anna i Michał poznali się na pierwszym roku studiów medycznych. Połączył ich najgłębszy rodzaj przyjaźni. Wspólnie się uczyli, wspólnie spędzali wolny czas i wspierali w trudnych sytuacjach. Ani się spostrzegli, kiedy zrodziła się między nimi miłość mająca najsolidniejszą podwalinę w przyjaźni. Rozumieli się bez słów, planowali wspólną przyszłość i wszystko wyglądało wspaniale.
Niestety, jak to w życiu bywa, szereg niefortunnych wydarzeń zaowocował tym, że Anna zerwała z Michałem. Bez wyjaśnień z dnia na dzień dwa połączone serca rozeszły się w różnych kierunkach.
Spotykają się po szesnastu latach na konferencji medycznej. Ona – kierownik kliniki chirurgii plastycznej. On – laryngolog w szpitalu dziecięcym. Czy kolejna lawina nieoczekiwanych zdarzeń obudzi wspomnienia? Czy Michał dowie się, co tak właściwie wydarzyło się szesnaście lat temu?

Był to dla mnie niesamowicie zastanawiający motyw. Jak to jest po latach spotkać osobę, z którą kiedyś łączyło mnie wszystko? Anna i Michał w takim momencie nie byli już parą młodych nieustraszonych. Ich życie potoczyło się prawdopodobnie zupełnie inaczej niż to sobie razem zaplanowali i o ile kiedyś łączyło ich wszystko, teraz owe wszystko ich dzieliło. Jej życie naznaczone sukcesem było puste i samotne. Czy on miał do kogo wracać wieczorami? Czy nadal był tym samym dobrym i pogodnym chłopakiem, którego porzuciła szesnaście lat temu? No i w końcu czy dał radę jej to kiedykolwiek wybaczyć?

Elżbieta Rodzeń przedstawia typ literatury, który uwielbiam. Zwyczajne życie posypuje szczyptą magii, tworząc obraz doskonały. Czym jest ta magia? Emocjami nieoczekiwanie spływającymi na czytelnika.
Od pierwszej strony pojawia się napięcie. Jak to będzie, kiedy go spotka? Częste retrospekcje odkrywające fragment po fragmencie przeszłość bawią, rozczulają i smucą. Teraźniejszość jest niepewna, ryzykowna, a nawet chwilami budząca strach i obawę. Napięcie wzmaga się coraz bardziej.
Jak widzicie dużo się tego uzbierało. Dużo i skrajnie. Taka mieszanka wystarcza, żeby wywołać u mnie hipnozę. Bardzo ciężko jest mi się oderwać od lektury, a kiedy już muszę to zrobić, rozmyślam o niej do momentu aż z powrotem będę mogła czytać. I tym sposobem efekt jest taki, że nie zaznaję spokoju póki nie zatrzasnę ostatniej strony.

Uwielbiam bohaterów tej książki. Anna jest zamkniętą w sobie, zaprogramowaną do kompetentnego wykonywania obowiązków i zupełnie zagubioną kobietą. Michał to niesamowicie ciepły i opiekuńczy mężczyzna, który w życiu zaznał zbyt wiele krzywdy. Choć jak nie trudno przewidzieć nie jest już tym roześmianym, skorym do żartów chłopakiem, nadal można w nim znaleźć ślady przeszłości.
Obsada drugoplanowa również chwyta za serce. Przecudowna Zosia, kochany wujek Bolek i Madga zawsze gotowa do pomocy. Każda napotkana w książce osoba, choćby miała przeznaczony jedynie krótki epizod, odpala w sercu ciepłe iskierki.

To moje pierwsze spotkanie z autorką, ale mam przeczucie, instynkt mi podpowiada, że nie zasypie mnie ona dziesięcioma bzdurnymi tekścikami rocznie. To nie ten typ. Choć uważam, że w tym przypadku tytuł jest bardzo krzywdzący, bo zbyt wielu czytelników uzna go stereotypowo, to jest to niezwykle wartościowa książka. Opowiada o cennych życiowych wartościach, o tym jak łatwo można zaznać straty i jak trudno się z nią pogodzić. Czasami świat sypie nam się na głowę i wtedy wśród popiołów trudno dostrzec właściwą drogę. Choćby układała się tuż przed nami wydaje się być nieosiągalna.
Wbrew temu co właśnie napisałam „Zimowa miłość” jest pełną nadziei, dającą pocieszenie książką, w której uśmiech niejednokrotnie sam wypływa na usta. Mieszanka emocji jest autentycznie wybuchowa, a sama fabuła bardzo interesująca, napisana kompetentnie, z dogłębnym researchem w tematyce medycznej. Fantastycznie zabawne wątki studiów medycznych. Czułam się jakbym sama to przeżyła.To jest dokładnie to, co najbardziej lubię i co mnie najbardziej cieszy w literackiej przygodzie. Nic nie wybucha, nikt nikogo nie zdradza i nie ma rzewnych scen rozpaczy. A jednak zachodzi głęboko w serce. Daję jej ocenę 8 tylko dlatego, że mimo wszystko mnie nie rozpłakała 😉

Moja ocena: 8/10

– Chcesz powiedzieć, że czegoś żałujesz?
– Nie – potrząsnęła głową – mam na myśli tylko to, że czasem spełnione marzenia bywają bardzo męczące.

Książkę przeczytałam w ramach Book Tour organizowanego przez Recenzja Pisana Emocjami. Dziękuję!!

Agencja Reklamy Arte Studio