

Nowy Rok – Nowa JA!
Wiele osób wśród moich znajomych i blogerów, których obserwuję robi podsumowania kończącego się roku, podejmuje wyzwania i postanowienia na ten nadchodzący. Ja nie będę wypunktowywała ani jednego ani drugiego. Mam pewien bardzo przemyślany plan na przyszły rok, który zakłada spore, mentalne zmiany na blogu.
W ramach podsumowania 2017 roku muszę przyznać, że jestem z siebie bardzo dumna. Udało mi się nawiązać masę współprac, objąć swoim patronatem aż dwie książki, zdobyć wielu nowych czytelników i rozwinąć w miarę możliwości swoje umiejętności w pisaniu opinii. Jeśli sytuacja powtórzyłaby się w roku przyszłym, byłoby to naprawdę coś. Ale się nie powtórzy. Przynajmniej nie w każdym z podpunktów.
Przeczytałam 55 książek przez cały 2017 rok. Dla niektórych z Was to stan na miesiąc czerwiec, dla innych niedościgniony cel. Dla mnie było to duże wyzwanie. Bo ja po prostu nie mam czasu na czytanie. Ale w przyszłym roku przeczytam mniej książek. To moje kolejne założenie.
I już wyjaśniam dlaczego od przyszłego miesiąca tendencja pod każdym względem będzie spadkowa.
Podjęłam wiele współprac, miałam masę książek, które piętrzą się do tej pory. Całe 12 miesięcy borykałam się ze słowem „zaległość”. Mam tego dosyć. Nie zrozumcie mnie źle. Współpraca z autorami i wydawcami to wspaniała rzecz. To kontakt z prawdziwą kulturą. Ci ludzie są fantastyczni i za nic nie zrezygnuję z nawiązanych kontaktów. Jednak w pewnej chwili zauważyłam, że gonię własny ogon, a na blogu tak naprawdę brakuje mnie.
Książki, które trafiają do mnie nie są oczywiście narzucane siłą. Sama się na nie decyduję i przyznaję, że czasami dzięki temu trafiam na perełki, których nie odkryłabym samodzielnie wybierając lekturę. Tyle, że propozycji jest tak wiele, że od kilku miesięcy nie miałam okazji przeczytać niczego, co samodzielnie wybrałabym z półki. I w końcu rzuciłam to wszystko na czas Świąt. Nie zdajecie sobie sprawy jak rozkosznym uczuciem było przeczytanie książki, która nie była nowością i którą czytałam już kilka razy. Delektowałam się każdym słowem nigdzie się nie spiesząc. Po prostu zanurzyłam się w prawdziwej czytelniczej ambrozji.
Są blogerzy, którzy potrafią co drugi, trzeci dzień wrzucić nową recenzję i bardzo ich za to podziwiam, ale do nich nie należę. Chcę więcej swobody. Chcę wrócić do niektórych tytułów nie mając z tyłu głowy świadomości upływającego terminu. Chcę, żebyście poznali mnie od bardziej emocjonalnej, przez co dużo intymniejszej strony. Mam nadzieję, że to przekona dużo większą ilość osób do zaglądania na bloga.
A teraz o tym dlaczego przeczytam mniej książek.
Bo w planach mam kilka prawdziwych grubasków. Marzy mi się wrócić do Tolkiena i Zafona. Chcę raz jeszcze wyruszyć z Drużyną pierścienia i raz jeszcze zanurzyć się w Cmentarzu Zapomnianych Książek. Być może ponownie zmierzyć się z Voltemortem. Pragnę rozpocząć przygodę z liczącą kilka tysięcy stron serią „Obcej” Diany Gabaldon. Podejmę się dokładnej analizy CAŁEJ twórczości Lucy Montgomery, którą uwielbiam do tego stopnia, że idę z nią przez życie już ponad 20 lat. Chcę odkryć nowego „Jeźdźca miedzianego”, czyli coś, co podbije moje serce, bo od wielu, wielu miesięcy żadna książka nie dołączyła do kanonu debeściaków. Nie twierdzę, że zrobię to w 2018 roku od początku do końca, bo pewnie nie. Zdecydowanie nie! W każdym razie współprace ucichną do maksymalnie dwóch pozycji w miesiącu. Choćbym miała przez to stracić jakiś kontakt. Bo myślę, że zyskam dużo więcej. A co?
Przez cały ubiegły rok pracowałam na blogu. Ciężko. Takie warunki, a nie inne wymusiły na mnie potężną mobilizację sił i odłożenie niektórych planów na później. Ale ten rok nie będzie już pracą. Tym razem wyruszę w literacką przygodę, za którą panicznie tęsknię. Wejdę znowu na Drogę, która tak bardzo zafascynowała mnie już w latach dziecięcych. I to jest mój cel, który bezwzględnie zamierzam osiągnąć.
Dołączycie do mnie? Wskoczycie razem ze mną w ten rwący nurt przygody? Obiecuję, że pokażę Wam, o co tak naprawdę chodzi w tym całym zamieszaniu z czytaniem 😉
Jeśli macie ochotę się nimi podzielić, chętnie poznam Wasze plany noworoczne.
Tymczasem szampańskiej zabawy do białego rana!!
Monika