Sylvia Day "Wyznanie Crossa"
Spoilery!!

W zasadzie nie wiem od czego zacząć… Po pierwsze uważam, że to bezdyskusyjnie najlepsza cześć cyklu (jak do tej pory). Poza Crossem i Greyem nie czytałam żadnej z TAKICH książek, a wiem, że jest ich z milion, bo aż rażą jak robię cotygodniowy obchód Empiku… Zrobiła się moda na literaturę erotyczną i znowu muszę użyć stwierdzenia: Ach ten Szary…!! Nie wkręcam się w to, bo… bo nie! Bo mnie to aż tak nie interesuje i czytając książkę wcale nie na takich rzeczach się koncentruje. No chyba, że tak jak w przypadku Crossa sceny erotyczne stanowią jakieś 60% całego tekstu… 
W każdym razie wracając do tematu trzymam się stwierdzenia, że mi się podobało! Oczywiście było duszno i parno już od samego początku i jeśli kiedyś zapomnę jak się nazywają narządy rozrodcze zarówno żeńskie jak i męskie wiem, że książka pomoże mi wybrać odpowiednie słowo. Ale co do tego wszechobecnego seksu… Czy w NY nie robi się niczego innego?! Obiecałam sobie, że w recenzji książki erotycznej nie będę wytykać jak wskazuje sam gatunek erotyzmu, ale nie mogę się powstrzymać… 
Przyznaje! Sceny fajne, pobudzające wyobraźnie i jak już kiedyś pisałam nie tak „chirurgiczne” jak w Greyu co daje doskonały efekt zwany emocjami i pozwala to przeżyć inaczej. Na Greyu czasami ziewałam, kiedy po raz setny powtarzała się ta sama scena złożona z dziesięciu wyrazów na krzyż… 
Eva opisując nam Gideona miała wrażenie, że to niemożliwe, żeby ktoś taki naprawdę istniał i słusznie, bo nie istnieje! Na szczęście fikcja literacka pozwala nam na pominięcie takiego szczegółu i cieszenie się fajnie wykreowanymi postaciami. Denerwowało mnie, że przy każdym spotkaniu rzucają się na siebie jak zwierzęta i w pewnej chwili zastanowiłam się czy ich związek polega na czymś innym niż kopulacja. Twierdzili, że tak, więc im wierzę. 
Znalazłam tylko trzy aspekty ujemne, więc szybko je skomentuje, żebyśmy mogły przejść do pozytywów.
1. Za słodko!! Gideon był czuły, troskliwy i tak doskonały, że aż się wzdrygnęłam… Mówię absolutnie szczerze, że nie chciałabym, żeby ktokolwiek mnie tak traktował dłużej niż chwila… Owszem to było fajne i urocze, ale za długie…
2. Też zauważyłyście, że wszystkie osoby opisane w książce były ładne, zadbane, seksowne i ogólnie doskonałe wizualnie? W NY nie ma brzydkich ludzi! Można się nabawić kompleksów…
3. Gideon oczywiście wzorowy, a Eva, że tak nieładnie powiem, nie do zdarcia, ale… Ale częstotliwość współżycia nadała im okropnego uczucie nierealizmu. Po takim ich całonocnym maratonie i dziesiątkach orgazmów obu stron pomyślałam „Jeeej, przecież to musi już boleć!!” Zarówno ją jak i jego! A oni się chwilę zdrzemnęli po czym heja od nowa! 
Są źli – seks. Cieszą się – seks. Smutno im – seks. Oglądają tv – seks. 
Może się nie znam i wyjdę na niedoświadczoną, ale to nie jest do końca normalne i na ich miejscu właśnie ten problem przedyskutowałabym z terapeutą na pierwszym miejscu, bo wychodzi, że to na nim budują związek… Takie moje skromne zdanie… 

Ale kiedy z książki wyeliminować niekończące się akty… Zostaje nam bardzo ciekawa i wciągająca fabuła! Pomijając już kwestię z poprzedniej części, że Gideon zabił gwałciciela Evy uwielbiam wszystkie wątki poboczne! Trójkąt Cary – Trey – Tatiana. Rewelacja i kibicuje mocno Treyowi! Kwestia rodziców Evy… No cóż też bym się wściekła na jej miejscu… I nie wiem jak to się dzieje, że nie czuję obrzydzenia do jej matki po tym jak oficjalnie opowiada o swoim ohydnym materializmie. I tak ją lubię!
Zaręczyny jej szefa, Marka też baaardzo mi się podobały! Super opisane relacje par homoseksualnych właśnie jako głębokie więzi, przywiązanie, przyjaźń i oddanie, a nie jak to się kojarzy większości…
Świetne wykorzystanie ex partnerów zarówno Evy jak i Gideona. Szalona reporterka (Magdalena?), która chce się na nim odegrać za… mało eleganckie pożegnanie i olśniewająca Corinne gotowa na wszystko, żeby go odzyskać. Ciekawe kto zmajstrował dzidziusia 😀 No i niepokorny rockman który się nie poddaje, a Eva nie potrafi go porządnie odprawić… Napisał piosenkę o Evie i nagrał teledysk gdzie aktorzy podobni do nich się zabawiają. Ode mnie już za taki brak szacunku dostały porządnego kopa… Jak widać sama zainteresowana myśli innymi kategoriami. I jeszcze idzie z nim na kolacje, zaprasza do domu… No ręce opadają! Odrobina asertywności nie zrobi mu krzywdy!
Ale i tak muszę pochwalić, bo w przeciwieństwie do poprzednich książek wydaje się, że nic nie jest ich w stanie rozdzielić! Eva dojrzała, nie bierze do siebie pomówień na temat Gideona i nie ma do niego wiecznego żalu o przeszłość, a on bardzo się dla niej zmienia. Uczą się zaufania.
W zasadzie są momenty, że postać mężczyzny jest wysunięta na pierwszy plan. Poznajemy go bardziej.

I tutaj muszę ale to po prostu MUSZĘ po raz setny porównać go do Szarego… Bo znalazłam w końcu coś na korzyść Christiana! Tak więc w moim podświadomej rywalizacji tych dwóch podobnych do siebie książek w Greyu lepszy jest Grey! Mimo swojej doskonałości jest jakiś taki bardziej rzeczywisty, przez to, że popełnia więcej błędów i częściej starając się zmienić potyka się na tej drodze.
Są właściwie tacy sami: okropnie bogaci, jeszcze okropniej przystojni, skrzywdzeni i dominujący. Wzięli życie za rogi i wspięli się na szczyt. Ale wydaje mi się, że Christian był mimo wszystko bardziej mroczny (mimo że nie zabił), bardziej zagadkowy i przeszedł dłuższą drogę przemiany, która przyszła mu dużo ciężej niż Gideonowi. Podczas, kiedy Gideon zaciska zęby postanawiając zaufać Evie, Christian strasznie ze sobą walczy niejednokrotnie przegrywając. Wbrew pozorom robi go to bardziej ludzkim. Są nawet w tym samym wieku i podczas, kiedy Christian potrafił mocno zaskoczyć bawiąc się, a nawet wygłupiając ( łódź, lotnia, jazda samochodem) Gideon jest dużo poważniejszy, a jego najbardziej szalony moment to siedzenie przed telewizorem w dresie z pizzą. Przynajmniej nie pamiętam innego. Grey był bardziej skrajny, przez co wyraźniejszy.

To na tyle 😀 Rozpisałam się dlatego, że jestem na świeżo i wszystko pamiętam.

Podsumowując książka trzyma w napięciu nie tylko erotycznym. Ciekawe zwroty akcji i zaskakujące sytuacje. Bardzo dobrze przedstawione postacie i wątki drugoplanowe. Zaskakujące, nijakie zakończenie daje interesujący wstęp do kolejnej części (ma być pięć). Fani poprzednich części na pewno się nie zawiodą 🙂

Agencja Reklamy Arte Studio